Zapiski z Chile

Chile zachwyca. Krajobrazy nie z tej ziemi, bezkresne pustynne przestrzenie, miliard gwiazd, wielkie miasta i urocze miasteczka, otwarci mieszkańcy i o wiele, wiele więcej. Jak podróżuje się po Chile? Co jest tu fajne, a co mniej fajne? Kilka refleksje z podróży po tym niezwykłym kraju poniżej :).

Atacama (5 of 15)

Chile jest trochę latynoskie, trochę europejskie

Chile od początku wydało mi się całkiem dobrym latynosko-europejskim mixem. Z jednej strony były latynoskie targi, latynoska muzyka, latynoska otwartość ludzi, a z drugiej strony bardziej europejski niż w wielu innych krajach kontynentu sposób myślenia, nieco inna mentalność i wyższy poziom rozwoju niż w innych latynoskich krajach. A tutejsze nowoczesne miasta, na czele z kosmopolitycznym Santiago wydają się po części niezwykle europejskie, ale… wystarczy się trochę bardziej w nie zagłębić, by poczuć się naprawdę latynosko.

Chile to pustynia, ale też… widoki nie z tej ziemi

Wiele osób planując podróż do Chile myśli właściwie tylko o dwóch charakterystycznych regionach: położonej na północy pustyni Atacama i południowej części kraju, czyli Patagonii. No i może ewentualnie o tajemniczej Wyspie Wielkanocnej. I mimo że miejsca te faktycznie oferują widoki nie z tej ziemi, to w rzeczywistości Chile ma do zaoferowania o wiele więcej. Bo Chile to też m.in. zielone winnice, kolorowe Valparaiso, piękne, puste plaże czy pełna magii dolina Valle del Elqui.

Chile to najbardziej spektakularne niebo na świecie

Chile nieboMało kto wie też, że Chile może pochwalić się najczystszym i najlepszym do obserwacji gwiazd niebem. Chile to istny raj dla astronomów i to właśnie tu znajdują się jedne z najsłynniejszych obserwatoriów na świecie. Z nieba słynie m.in. Atacama i wspomniana wyżej Valle del Elqui, gdzie w przystępnej cenie mamy okazję odwiedzić jedno z wielu ulokowanych tu obserwatoriów. Przeżycie to jedyne w swoim rodzaju. I daję słowo, że nigdzie tak rozgwieżdżonego nieba jak w tym miejscu nie widziałam!

Chile jest drogie

Jest jedno podstawowe „ale” dotyczące podróży do Chile. Chile jest drogie… a jak na warunki latynoskie to nawet bardzo drogie. W Ameryce Południowej chyba tylko Urugwaj wydał mi się droższy. Drogie w Chile są knajpy, bary, kawiarnie, w supermarketach też drożej niż w Polsce. Jak mówi moja mieszkająca w Santiago koleżanka: „W Chile to nawet oddychając wydajesz pieniądze”. Drogie są też oczywiście atrakcje turystyczne, jak wycieczki w okolicy pustyni Atacama czy zwiedzanie winnic (ok. 4-5 razy droższe niż w sąsiedniej Argentynie), drogi jest transport…

Na szczęście i tu wkracza ten pierwiastek latynoski, tj. mamy np. dość tanie jedzenie uliczne i wszechobecne targi, w których i zjeść, i obkupić się w warzywa i owoce możemy w przystępnych cenach..

Po Chile łatwo się podróżuje

I dochodzimy do kolejnego dobrego aspektu dotyczącego chilijskich podróży… Po Chile podróżuje się naprawdę prosto i przyjemnie. Może i najtaniej nie jest, ale przynajmniej prosto się we wszystkim rozeznać i inaczej niż w wielu innych latynoskich krajach nie ma konieczności ciągłego negocjowania i wykłócania się o wszystko, bo zwykle nikt nam tu cen specjalnie nie zawyży tylko dlatego, że jesteśmy gringos. I na szczęście istnieje też sporo sposobów, by jeżdżąc tu majątku nie wydać. W Chile bardzo dobrze działa autostop i Couchsurfing, co nie tylko pozwala sporo zaoszczędzić, ale i poznać kulturę kraju.

Chile to Mapuche i lokalna kultura

A miejscowa kultura, mimo sporej europejskości Chile, jest naprawdę ciekawa, a do tego bardzo zróżnicowana regionalnie. Na północy mamy wpływy andyjskie, bliżej południa jedną z bardziej dumnych ze swojej odrębności i walczącą o swoje prawa kulturę Mapuche. Do tego w całym kraju wiele folkloru i tradycyjnych tańców, na czele z narodowym tańcem, czyli cueca. I mimo że na młodzieżowych imprezach dominuje wulgarny reggaeton, to zawsze i wszędzie znajdą się grupki młodych, wybierające cuekę nad latynoskie prostsze rytmy.

Chile to mili ludzie… oczywiście o ile się z nimi dogadamy 😉

Cueca ChileChilijczykom z pewnością braku kontaktowości zarzucić nie można. Może i nie jest to poziom wylewnej otwartości jak u Kolumbijczyków, ale na pewno łatwo kontakt można z nimi złapać. Miejscowi są mili, gościnni, zwykle dość wyluzowani i skłonni do rozmów na wszelkie tematy… o ile oczywiście zrozumiemy ich specyficzny chilijski akcent ;). Chilijski uważany jest bowiem za jeden z najtrudniejszych do zrozumienia latynoskich akcentów. Chilijczycy mówią bardzo szybko i używają wielu typowych tylko dla Chile słówek. Moim zdaniem wcale tak źle nie było, ale jeśli przygodę z hiszpańskim dopiero zaczynacie to pewnie w Chile najłatwiej nie będzie ;).

Chile to też problemy…

Jeżdżąc przez prawie miesiąc po Chile co najmniej kilka razy się mnie ktoś zapytał, czy przeżyłam już tu trzęsienie ziemi… i wszyscy się bardzo dziwili, że tego przywileju nie dostąpiłam… Najwidoczniej miałam szczęście, bo fakt jest taki, że wstrząsy w Chile są właściwie co chwilę. To, co pewnie u nas byłoby katastrofą tam często uważane jest za mały wstrząs. Miejscowi do wstrząsów i trzęsień ziemi przyzwyczajeni są, więc zwykle pomniejszymi się zbytnio nie przejmują, ale niestety dość sporo tych naprawdę groźnych trzęsień ziemi też miało tu miejsce.

Mimo swojej nowoczesności i stosunkowo wysokiego poziomu rozwoju Chile również swoje problemy ekonomiczne i społeczne ma. Chilijczycy zbyt zadowoleni z wielu aspektów życia ekonomicznego nie są i protesty są tu na porządku dziennym. A część z nich z pewnością swoje głębokie uzasadnienie ma. Szczególnie nieciekawie wygląda sytuacja edukacji. Moi miejscowi znajomi twierdzą, że właściwie tylko prywatne szkoły gwarantują dobrą edukację, a niestety te są okrutnie drogie. Jeden z moim chilijskich znajomych zadłużył się na 15 lat, by móc swoje studia opłacić. Inny haruje teraz jest wół, by móc za szkoły swoich córek zapłacić.

Chile to wino, pisco i asado

Przejdźmy na koniec do przyjemniejszych aspektów chilijskiej rzeczywistości, czyli… wina! Bo czymże Chile bez wina by było? Fakt jest taki, że jest tu produkowane jedno z najlepszych win na świecie, a miejscowi chętnie po nie do obiadu, do kolacji czy… przy innych okazjach sięgają. A jeśli akurat nie wino, to piwo albo… pisco, czyli destylat z winogron (z którego słynie również sąsiadujące Peru).

Bez alkoholu raczej też nie może obyć się asado, czyli mięsna uczta z rusztu, popularna tak w Chile, jak i w innych krajach tej części kontynentu i jednocześnie jedna z lepszych okazji do spotkań w gronie znajomych i do… dalszego poznawania chilijskiej kultury :).


Jeśli wybieracie się do Chile przeczytajcie też:

Więcej wpisów o Chile wkrótce.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s