Nie mogę powiedzieć, że przepadam za latynoskim jedzeniem. Zwyczajnie po pewnym czasie mi się nudziło (zwłaszcza zważając na fakt, że do wszystkiego dodają tu górę ryżu). Jednak jest parę takich rzeczy, za których smakiem naprawdę tęsknię. Czego zatem nie powinniśmy przegapić w południowoamerykańskiej podróży (nie tylko kulinarnej)?
-
Ceviche
Ze wszystkich przystawek, które na tym kontynencie jadłam, najbardziej upodobałam sobie ceviche. Popisowe danie peruwiańskie przyrządza się z marynowanej w limonce ryby. Ryba musi być świeża, dlatego mówi się, że po południu ceviche już się nie jada. I dlatego też ceviche powinniśmy próbować na wybrzeżu kraju, a nie w regionach górskich. Ceviche podawane jest z przepysznym camote (odmianą słodkiego ziemniaka). Mimo że potrawa o tej nazwie występuje też w innych krajach, nigdzie nie jest tak smaczna jak w Peru (np. ekwadorskie, przypominająca bardziej zupę ceviche nie umywa się do tego peruwiańskiego).
-
Steki argentyńskie
Nie byłam fanką wołowiny, dopóki nie pojechałam do Ameryki Południowej. Już w Brazylii jadłam świetną wołowinę, ale najlepsze miało nadejść w Argentynie. Tamtejsze asado (barbecue) to doświadczenie jedyne w swoim rodzaju, a te steki… bez wątpienia cieszą się zasłużoną sławą najlepszych na świecie.
-
Ryby amazońskie
Gdy byłam mała, wydawało mi się, że najlepsza ryba to ta tzw. prosto z morza. Tymczasem okazało się, że najlepsze ryby na świecie to te z Amazonki. Ryb próbowałam już w kilku miejscach w regionie Amazonii i wszędzie były genialne. Bez względu na to, czy kupowane na lokalnym targu czy jedzone u miejscowej rodziny – te ryby zwyczajnie są jakieś inne ;). A może to po prostu świadomość tego, skąd pochodzą albo samo doświadczenie konsumowania ich z widokiem na wody Amazonki czyni je takimi?
-
Empanady argentyńskie
Empanady, czyli rodzaj pieczonych pierogów z różnymi nadzieniami (z mięsem, warzywami, serem itp.) popularne są w całej Ameryce Południowej, ale nigdzie nie smakują tak dobrze jak w Argentynie. Nie potrafię sprecyzować różnicy w sposobie przyrządzania ich w różnych krajach, ale fakt jest taki, że jeśli spróbujecie tych argentyńskich, już nigdzie indziej nie będą Wam tak bardzo smakować.
-
Açai
Nie znam osoby, która pojechawszy do Brazylii i spróbowawszy açai, nie popadłaby w zachwyt. Açai to rodzaj jagody pochodzącej z Amazonii. Właściwie w całej Brazylii najpopularniejsze są przyrządzane z niej sorbety (czasem bardziej przypominające lody, innym razem smoothie do picia). Ich smaku nie da się opisać słowami – z całą pewnością to jedna z najlepszych rzeczy, które jadłam w życiu.
-
Lody i cremoladas o smaku lucumy
Znany mi z Peru owoc lucumy sam w sobie może nie powalać. Ma bardzo słodki, trochę mdły smak. Jednak lody i sorbety (cremoladas), które z tego owocu się produkuje są absolutnie przepyszne – smakują trochę waniliowo, trochę śmietankowo, a trochę owocowo.

-
Granadilla
A jeśli chodzi o owoce jedzone w naturalnej postaci, to moim numerem 1 jest granadilla. Mój ulubiony peruwiański owoc wygląda trochę jak marakuja, ale jest znacznie słodszy i o niebo lepszy.
-
Cupuaçu
Mój numer dwa w kategorii latynoskich owoców. Cupuaçu poznałam w Brazylii jako popularny smak lodów – dobry, ale nie szałowy. Dopiero w Amazonii zakochałam się w cupuaçu, próbując świeżego owocu, prosto z drzewa. W konsystencji trochę maziowaty, w smaku słodki, trochę ananasowy, trochę czekoladowy – i niezwykle wciągający.
Stek argetyński – brzmi, jak 100 rzeczy, które trzeba zrobić przed śmiercią 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Będąc w Brazylii, każdego dnia wcinałam pyszne açai, ale narobiłaś mi ochoty! Widziałam w sklepie ze zdrową żywnością sok z tej jagody, ale niestety strasznie drogi. Empanady z chilijskiego przepisu moich gospodarzy powtarzam często na obiad. 🙂 Ceviche – mniam! Ach, brakuje mi tych smaków w Polsce.
PolubieniePolubione przez 1 osoba