Latynoskie początki, czyli ile czasu zajmuje powrót z plaży?

Wielkie Sao Paulo
Wielkie Sao Paulo

Mam wrażenie, że w całej Ameryce Południowej pod pewnymi względami jest podobnie. Mało jest takich rzeczy, które da się szybko i prosto ogarnąć. Czy chodzi o zakup karty SIM do telefonu, dowiedzenie się czegoś czy dotarcie z punktu A do punktu A do B – wszystko musi swoje zająć. Szczytem skomplikowania może być nawet powrót z pobliskiej plaży. I przekonałam się o tym już podczas pierwszego weekendu na południowym kontynencie. Było to ponad cztery lata temu, przed rozpoczęciem mojej brazylijskiej wymiany.

Już kilka dni po przyjeździe do São Paulo razem z grupą obcokrajowców (oraz jedną Brazylijką, która postanowiła nas ogarniać ;)) wybraliśmy się na jednodniowy wypad do nadmorskiej miejscowości – Guaruja, oddalonej zaledwie o 80 km od naszej metropolii. Zebraliśmy się w niedzielę rano na dworcu i po półtorej godziny byliśmy na miejscu. Najbliższa plaża była oddalona 15 minut spacerkiem od dworca. Ale, żeby nie była za prosto, nasza koleżanka Brazylijka stwierdziła, że najlepiej kolejnym, miejskim autobusem podjechać na trochę dalszą, ale ładniejszą plażę. Co też uczyniliśmy.

GuarujaPlaża, jak na brazylijskie warunki, może nie była szałowa, ale całkiem sensowna. Były więc opalanki, morskie kąpiele i próbowanie owoców morza. Problemy zaczęły się, kiedy chcieliśmy wracać. Złapaliśmy autobus w kierunku dworca, żeby już po chwili utknąć w największym korku, jaki widziałam (jako że było to na początku moich latynoskich historii, nie byłam jeszcze za bardzo zaznajomiona z tamtejszymi korkami ;)). Okazało się, że ogromna część mieszkańców São Paulo również postanowiła właśnie wtedy (bo przecież to koniec weekendu…) wrócić do Sampy.

Guaruja, mimo że nie jest jakoś specjalnie wielka, oglądana ze znajdującego się w korku autobusu wydawała się nie mieć końca…. Po jakiejś godzinie zaczęliśmy się zastanawiać, czy szybciej nie dotrzemy na miejscowy dworzec pieszo. Inni pasażerowie, słysząc nasze dywagacje, zaczęli jednak głośno oponować. Że niby ten dworzec to bardzo daleko, że na pieszo nie damy rady, a tak w ogóle to nas na pewno po drodze zabiją(!). Udało się więc im skutecznie przestraszyć nieznających latynoskich realiów gringos. Pozostało nam tylko czekanie.

Widowiskowa droga do/z SP
Widowiskowa droga do/z SP

Po kolejnych dwóch godzinach w owym autobusie od tych samych współpasażerów dowiedzieliśmy się też, że o tej porze już autobusów z Guaruja do SP nie złapiemy. Za ich radą postanowiliśmy więc dojechać do następnej, większej miejscowości – Santos, gdzie ponoć jeszcze mieliśmy znaleźć transport. Żeby nie było za pięknie, nasz autobus jednak do tego miasta nie dojeżdżał. Zatrzymał się natomiast w okolicy kanału oddzielającego Guaruję od Santos, który trzeba było przepłynąć barko-podobnym niby-promem. Żeby jednak dojść z przystanku do kanału musieliśmy przejść przez dość nieciekawą, przypominającą fawelę okolicę, gdzie widok wielkiej grupy gringos musiał wzbudzać zainteresowanie. Z sercem w gardle udało nam się przedostać przez podejrzane uliczki. Po przepłynięciu kanału, byliśmy w Santos.

Sao Paulo (2)Tam jeszcze tylko krótki kurs taksówką na dworzec (bo oczywiście na pieszo też by nas na pewno zabili) i… oczywiście okazało się, że już autobusów tego dnia do São Paulo nie ma! A nam zostało czekać na pierwszy poranny autobus. Noc spędziliśmy więc na brazylijskim dworcu (przysypiając na stolikach w dworcowym barze). Dopiero o godz. 5.00 w końcu udało się nam wyjechać do São Paulo. Cała droga z plaży (ok. 80 km) do mojego mieszkania zajęła jedyne 13 godzin:).

Reklama

6 komentarzy do “Latynoskie początki, czyli ile czasu zajmuje powrót z plaży?

  1. Obserwuję pani wpisy już od dłuższego czasu, jednak dopiero teraz zostawiam komentarz. Twoje posty sprawiają mi naprawdę mega dużo radości 🙂 Moim marzeniem jest wyjechać do Brazylii, a kiedy czytam to co opisujesz czuję się jakbym już tam była. Ogromne dzięki jesteś świetna w tym co robisz.

    Polubione przez 1 osoba

  2. haha 😀 niezle przygody, ciekawe,ze ta Brazylijka sie nie orientowala co i jak, powinna jakos ogarniac takie rzeczy 😀 ale przynajmniej sa smieszne wspomnienia, ktore mozna opowiadac, chodziaz wyobrazam sobie ze jak to sie dzialo to nie bylo za wesolo. Moim marzeniem jest wyprawa do Ameryki Poludniowej wiec z checia poczytam opowiesci i dowiem sie czegos ciekawego. Pozdrawiam! 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Brazylijczycy niestety dość często się nie orientują w takich tematach ;). Faktycznie wtedy nie było zbyt kolorowo, ale teraz są wspomnienia 🙂
      Życzę powodzenia w realizacji planów wyjazdowych!

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s