Co zwiedzać w Urugwaju?

Mimo że Urugwaj to jeden z najmniejszych krajów Ameryki Południowej do zaoferowania turyście ma naprawdę dużo. Piękne wybrzeże, kolonialne miasteczka, hipisowskie wioski, nowoczesna stolica i interior z prawdziwymi gauchos. Czytajcie poniżej, co warto zwiedzać w Urugwaju :).

Uruguay Costa Cabo Polonio (7 of 13)

Miasta i miasteczka wybrzeża: Punta del Diablo, Valizas, Punta del Este

Urugwajskie wybrzeże to zdecydowanie numer 1 w tym kraju. Mimo że linia brzegowa jest stosunkowo niedługa to dla każdego znajdzie się tu coś dobrego :). Miłośnicy dobrych hoteli i wielkomiejskiego klimatu wybiorą Punta del Este – jeden ze słynniejszych kurortów tej części kontynentu. Fani hipisowskich klimatów udadzą się do Valizas – jednej z najbardziej hipisowskich miejscówek w tej części świata (choć osobiście uważam, że klimat Valizas jest na tyle przyjazny, że odnajdą się tu i mniej hipisowskie osoby ;)). Valizas to kilka uliczek, długa plaża, stragany z rękodziełem i codzienne (czy raczej conocne) i często dość spontaniczne występy muzyczne z dużą dozą folkloru.

A Punta del Diablo… jest dla wszystkich. Jeszcze niedawno było zwykłą wioską rybacką. Teraz przyciąga backpackersów, urugwajskie rodzinki i… wszystkich innych. Mimo to zachowała się tu typowa kolorowa zabudowa i małomiasteczkowy klimat. A to wszystko w otoczeniu najpiękniejszych w tym kraju plaż.

Park Narodowy Santa Teresa

Moim zdaniem najładniejsze miejsce w Urugwaju. Park Narodowy Santa Teresa to zielone lasy, wzgórza, fenomenalna forteca, piękne długie plaże, spektakularne fale… Czego chcieć więcej? Park najlepiej odkrywać powoli – pieszo albo na rowerze. Bo tamtejsze, zaskakujące na każdym kroku widoki to magia (patrzcie poniżej!). Duży plus tego miejsca jest taki, że możemy tu spokojnie dotrzeć pieszo z miejscowości Punta del Diablo.

Cabo Polonio

To jeszcze w temacie wybrzeża… Półwysep Cabo Polonio przez długi czas przyciągał hipisów, backpackersów i miłośników alternatywnej turystyki swoją niedostępnością. Nie ma drogi łączącej go ze „światem”, nie ma elektryczności… Prawda jednak jest taka, że aż tak niedostępny już nie jest, bo całkiem prosto możemy dojechać tu osobową ciężarówką przez plażę. Najlepiej jednak dotrzeć tu idąc przez wydmy z oddalonej o 10 km wioski Valizas. Po drodze czekają na nas bajeczne widoki na plaże, ocean i wydmy. Dla tego samego doświadczenia warto wybrać się do Cabo Polonio.

A Cabo Polonio samo w sobie? Według mnie sława tego miejsca nieco je przytłoczyła i… zrobiło się trochę zbyt popularne. W sezonie plaże zatłoczone (i wcale nie tak piękne jak te w Parku Santa Teresa), sporo hosteli i bardzo drogo… Klimat położonej na cyplu wioski pozostał, ale to raczej nie jest już to, co było kiedyś. Niemniej warto doświadczyć podróży do tego miejsca, spędzić tu noc patrząc na gwiazdy (nie ma świateł, więc gwiazdy pięknie widoczne), a w dzień obserwować żyjące tu lwy morskie (jest tu ich całkiem spora kolonia). Mimo że ja magii nie poczułam (chyba za dużo było z tym związanych oczekiwań), to zgodzę się, że Cabo Polonio ma coś w sobie… i chętnie przekonałabym się, jak wygląda poza sezonem…

Colonia del Sacramento

Colonia del Sacramento uznawane jest często za najładniejsze miasteczko w Urugwaju. A dla mnie… było jednym z większych rozczarowań. Nie mówię, że nie jest tu ładnie, ale chyba (trochę podobnie jak w przypadku Cabo Polonio) oczekiwania były zbyt duże. Colonia jest przyjemnym miasteczkiem, a słynne kolonialne stare miasto jest kolorowe i malownicze, ale… tak malutkie, że obejdziemy je dosłownie w chwilę, a potem… będziemy się nudzić. Bo Colonia moim zdaniem jest dość nudna. A poza tym zbyt turystyczna, zbyt europejska i potwornie droga. I mimo że ładna, to na osobach, które odwiedziły już inne kolonialne miasta i miasteczka kontynentu prawdopodobnie nie zrobi wrażenia. To oczywiście nie oznacza, że nie warto jej odwiedzić (zwłaszcza, że i tak to właśnie tu przypływają promy z Buenos Aires). Ale raczej nie warto… spędzić tu więcej niż jeden dzień.

Montevideo

Stolica Urugwaju pewnie nie zauroczy wszystkich. Ja należę jednak do tych, którym zdecydowanie się podobała. Nie ma tu co prawda spektakularnie dużo atrakcji (w porównaniu z takim na przykład Buenos Aires), ale raczej nudzić się też nie będziemy. Historyczne centrum pełne jest muzeów i kolonialnych budynków. Pobliskie, kolorowe Barrio Sur to najlepsze miejsce, by poczuć lokalny, radosny klimat, wsłuchując się w królujące tu candombe (muzyka afro-urugwajska, bazująca na bębnach). Wschodnie dzielnice (Pocitos, Parque Rodo itd.) z wysokimi apartamentowcami, uporządkowanymi parkami i plażami to nowoczesność i wielkomiejski klimat. Do tego dodać należy bogate życie nocne i sporo kolejnych, pięknych plaż w bliskiej okolicy miasta (jak Pinamar czy Ciudad de la Costa). W Montevideo wjedźcie też koniecznie na taras widokowy położony na ostatnim piętrze budynku Urzędu Miejskiego (Intendencia de Montevideo – wjazd bezpłatny!).

Jeśli będziecie mieli to szczęście, by być w urugwajskiej stolicy w lutym, koniecznie idźcie na Llamadas – wielkie karnawałowe parady. To idealna okazja, by zobaczyć, jak się bawi Urugwaj!

Okolice Minas

Minas to jedno z przyjemniejszych miasteczek w interiorze, z jednym z ładniejszych głównych placów. Ale jeszcze przyjemniejsze niż samo miasteczko są tutejsze wiejskie okolice. Jest to jedyne miejsce w tym kraju, gdzie znajdziemy wzgórza (oczywiście niezbyt wysokie, ale za to niezwykle zielone). Do tego rzeki, wodospady i prawdziwą urugwajską wieś. Ja miałam okazję spędzić kilka spokojnych dni na jednej z estancias (czyli tutejszych farm/wiejskich posiadłości) dzięki zaproszeniu ze strony Ariela i Marthy – jednej z najcudowniejszych par, jakie poznałam w ostatniej podróży. Życie na tutejszej wsi to spokojne poranki z yerba mate w ręku, pomoc w pracach w gospodarstwie i wieczorne asado z winem i długimi rozmowami o życiu.

Kraina gauchos: Durazno i okolice

Gauchos czyli tutejsi kowboje to domena centrum kraju, a w szczególności okolic miast Durazno i Tacuarembó. Miasta te same w sobie może i nie mają nic specjalnego do zaoferowania, ale ich okolice to prawdziwy dziki zachód. Konie, tradycyjna muzyka i… ci mężczyźni i… ich stroje! Sombrero (albo beret), koszula w kratę, szeroki skórzany pas, luźne spodnie (zwane tu bombacha), skórzane buty. Tak wygląda prawdziwy gaucho. Najlepszą okazją, by doświadczyć kultury gaucho są tutejsze festiwale i lokalne imprezy (których to jest tu całkiem sporo!). Ja w Durazno miałam okazję wziąć udział w odbywającym się w lutym Festiwalu Folkloru, gdzie czekało na mnie mnóstwo pokazów konnych, tradycyjnych tańców i oczywiście gauchos w tradycyjnych strojach.

Miasta nad rzeką Uruguay: Paysandu i Salto

Nad oddzielającą Urugwaj od Argentyny rzeką Uruguay czas biegnie leniwie. Dwa główne miasta nad rzeką to Paysandu i Salto. Każde z nich to główny plac, na którym siedzą miejscowi popijając yerba mate, uliczki z kolonialną zabudową, parę knajpek i widowiskowe zachody słońca nad rzeką w towarzystwie miejscowej młodzieży. Niby nic się nie dzieje, a jednak dzieje się dużo. Turyści zaglądają tu rzadko, stąd też mamy okazję przyjrzeć się prawdziwego urugwajskiemu życiu. Jeśli macie czas na odwiedzenie tylko jednego miejsca polecam Salto – urocze miasteczko, w okolicy którego znajduje się kilka kompleksów basenów termalnych.


Jeśli planujesz podróż do Urugwaju, czytaj też:

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s