Transylwania to prawdopodobnie jeden z najciekawszych, i z pewnością jeden z najpopularniejszych, regionów Rumunii. Jak się tu dostać, jak się przemieszczać, gdzie spać, gdzie jeść i inne porady praktyczne poniżej.
Jak się dostać
Najwygodniej, choć pewnie nie najtaniej, dostaniemy się LOT-em bezpośrednio z Warszawy do leżącego w Transylwanii Kluż-Napoka. Tańszą opcją mogą być loty Ryanair z Berlina do Kluż albo do miejscowości Timisoara (to już nie Transylwania, ale stosunkowo niedaleko). Dobrym i dającym największą mobilność pomysłem może być też udanie się do Rumunii samochodem.
Waluta i pieniądze
Walutą w Rumunii jest lej (1 lej to ok. 0,92 zł). Pieniądze możemy wymienić bez większych problemów w Polsce albo na miejscu. Właściwie wszędzie znajdziemy też bankomaty, więc i wypłacanie pieniędzy nie powinno stanowić problemu. Powszechne są również płatności kartą.
Gdzie spać
W większości miast znajdziemy typowe backpackerskie hostele z wieloosobowymi dormitoriami (koszty noclegu od ok. 30-40 lei). Możemy też próbować szukać mniejszych pensjonatów i kwater, w których niejednokrotnie własny pokój (zwłaszcza, jeśli podróżujemy w dwie-trzy osoby) będziemy mieć w cenie porównywalnej do łóżka w hotelu. W Rumunii całkiem nieźle działa także Couchsurfing.
Jak się przemieszczać
Po Rumunii podróżuje się dość łatwo, choć… niekoniecznie szybko. Nie do końca polecam pociągi, którymi podróż zajmuje najdłużej (rozkłady możemy sprawdzić na https://www.cfrcalatori.ro/). Lepszym rozwiązaniem są autobusy, których połączeń jest sporo, gdyż poza tymi oficjalnie ujętymi w rozkładach (http://www.autogari.ro/) istnieje też wiele nieoficjalnych busów, których połączenia możemy sprawdzać bezpośrednio na dworcach. A porównując pociągi z autobusami: podczas gdy autobus z Braszowa do Kluż jedzie ok. 5 godzin, pociągowi ta trasa zajmuje 7 godzin.
W Rumunii funkcjonuje też Blablacar, choć wydaje się, że jest mniej popularny niż w Polsce (ja niestety nie byłam w stanie znaleźć pasujących mi połączeń). Dość dobrze działa natomiast autostop (choć kierowcy czasem życzą sobie opłaty za przejazd).
Gdzie i co jeść
Kuchnia rumuńska nie wydała mi się zbyt egzotyczna. Podobnie jak w Polsce, je się dużo zup i mięs. Tradycyjną zupą jest ciorbă de burtă, czyli zabielana śmietaną odmiana flaków. Osobiście polecam jednak inne zupy, jak choćby zupę gulaszową. Ze wspomnianych mięs natomiast trzeba spróbować mici, czyli mielonego mięsa jagnięcego albo baraniego uformowanego w kształt małych kiełbasek. Popularnością cieszą się również sarmale, czyli rumuńska odmiana gołąbków, zawijanych w liście winogron bądź kapustę. Niezwykle popularna w Rumunii jest mamałyga. Bezsmakowa (a przynajmniej moim zdaniem ;)) kasza kukurydziana podawana jest z różnymi dodatkami, jak ser, śmietana, ogórki. A jako przekąska warto skosztować plăcintă, czyli nieco przypominającego naleśnik placka z różnorakimi nadzieniami (jak ser czy ziemniaki). W tej kategorii polecam też langosza. Ten wywodzący się z Węgier drożdżowy placek kupimy w Rumunii w wszechobecnych piekarniach.
Jedzenie w Rumunii jest nieco tańsze niż w Polsce. W wielu, również turystycznych miejscach możemy zjeść dwudaniowy lunch za ok. 15 lei. A z ciekawszych knajp, gdzie z pewnością zjemy smacznie (choć już nie tak tanio) polecam restaurację Roata w Kluż. Natomiast miłośnicy mniej turystycznych miejsc mogą udać się do knajpy Varzarie, gdzie jedzenie jest pyszne i prawdziwie domowe, choć… obsługa tragiczna (kelnerów trzeba dopraszać się o uwagę). W Rumunii polecam również odwiedzać miejscowe, niesieciowe kawiarnie, w których ceny są znacznie tańsze niż w Polsce (za cappuccino płaciłam średnio ok. 5 lei).
Atrakcje i ich ceny
Bilet wstępu do muzeów, najpopularniejszych kościołów czy na wieże widokowe to koszt rzędu kilku lei. Droższe są zamki:
- Zamek Draculi w Bran – 35 lei (dla studentów 20 lei).
- Zamek Peles w miejscowości Sinaia (zwiedzanie jedynie głównej wystawy na parterze) – 30 lei (dla studentów 7,5 lei). Jeśli interesuje nas zwiedzanie również pierwszego piętra koszt to 60 lei (dla studentów 15).
Niezbyt tanie są również kolejki linowe w górach Bucegi (choć to oczywiście nie jest koszt obowiązkowy, bo jeśli mamy czas i kondycję, wszędzie możemy dojść pieszo):
- Z Busteni na płaskowyż Babele (2200 m) – 35 lei w jedną stronę
- Z miasta Sinaia do Cota 2000 (2000 m) – 30 lei w jedną stronę
O czym pamiętać
-
Plac Hermann Oberth w Sighisoara – tu skorzystamy z darmowego wi-fi Miejscowi porozumiewają się głównie przez aplikację WhatsApp. Jeśli planujemy korzystanie z Couchsurfingu, możemy pomyśleć o zaopatrzeniu się w miejscową kartę SIM. W wielu miejscach (kawiarnie, bary, niektóre place) możemy też skorzystać z bezpłatnego wi-fi.
- W Transylwanii czułam się generalnie bardzo bezpiecznie, choć podobno są takie dzielnice, gdzie lepiej uważać i nie chodzić po zmroku. Kradzieże kieszonkowe mogą się zdarzyć z takim samym prawdopodobieństwem jak w Polsce.
- Generalnie Rumuni są bardzo przyjaznymi, skorymi do pomocy ludźmi. Jeśli nie wiemy, jak gdzie się dostać, po prostu pytajmy. Młode osoby zwykle mówią po angielsku i chętnie nam pomogą.
Jeśli wybieracie się do Transylwanii, zapoznajcie się również z postami na temat:
Póki co w Rumunii odwiedziłem tylko Kluż-Napokę. Bardzo miło byłem zaskoczony otwartymi ludźmi, pysznym jedzeniem, masą naprawdę klimatycznych knajpek, no i ciekawych miejsc, do których możemy wejść za darmo lub za grosze 🙂
PolubieniePolubienie
po Rumunii najłatwiej podróżuje się stopem …
🙂
PolubieniePolubienie