Co zwiedzać w Gwatemali?

Gwatemala nie jest może najłatwiejszym i najbardziej oczywistym krajem do podróżowania, ale jest z pewnością jednym z ładniejszych widokowo i ciekawszych latynoskich krajów. Poniżej lista moich ulubionych gwatemalskich miejsc.

Tikal (8 of 1) — kopia

Jezioro Atitlan

Położone na wysokości ponad 1500 metrów, otoczone przez wulkany jezioro Atitlan to moim zdaniem nie tylko najpiękniejsze miejsce w Gwatemali, ale i jedno z najbardziej niesamowitych miejsc, jakie widziałam w życiu. Oglądając tutejsze wschody i zachody słońca nie dziwi nas już, dlaczego uważane jest za najpiękniejsze jezioro świata. Nie chodzi jednak tylko o piękno przyrody – Atitlan to miejsce iście magiczne. Siedzieć na jego brzegu, medytując czy nie myśląc o niczym możemy przez długie godziny. To w sumie trudne do wyjaśnienia, ale nad Atitlan ostatecznie prawie wszyscy zostają dłużej niż planowali. Możemy spędzić wiele dni odwiedzając kolejne malowniczo ulokowane nad jeziorem wioski, z których każda jest inna, ale w każdej z nich lokalna kultura jest widoczna. Możemy podziwiać piękno jeziora z jednego ze znajdujących się tu wulkanów. Albo możemy odnaleźć spokój w jednej z wiosek, nie robiąc nic konkretnego. Ja odnalazłam moje miejsce w hipisowskim San Marcos, gdzie żyjący wciąż tradycyjnie miejscowi współegzystują z przybywającymi tu hipisami i backpackersami. Ciężko wytłumaczyć, o co chodzi z fenomenem Atitlan. To trzeba przeżyć.

*W okolicy Atitlan znajduje się tak wiele ciekawych miejsc, że wymaga to osobnego wpisu, który to pojawi się już wkrótce na blogu

Semuc Champey i Lanquin

Wyobraźcie sobie idealnie zielone wzgórza, naturalne baseny wodne, kaskady… a obok tego przyrodniczego raju uroczą wioskę, w której lokalna kultura jest wciąż żywa. To wszystko czeka na nas w centrum Gwatemali, w okolicy Lanquin. Wioseczka Lanquin, która miała być dla mnie tylko bazą do zwiedzania okolicy okazała się być celem samym w sobie. Mieszkając z miejscową rodziną i leżąc w hamaku z widokiem na zieloną doliną czułam niesamowity spokój. Mimo że region ten sam w sobie jest dość popularny wśród turystów większość z nich zatrzymuje się w hostelach położonych poza wioską. A w wiosce można poczuć się bardzo „localsowo” – kobiety ubrane w piękne, kolorowe stroje, tradycyjne targi, tanie i smaczne jedzenie kupowane na ulicy i znów… te widoki! Lanquin położone jest w prawdopodobnie najbardziej zielonej części Gwatemali. W pobliżu miasteczka znajdują się ukryte wśród wzgórz przecudnej urody kaskady i naturalne baseny, z płynącą pod nimi rzeką (taki ewenement!), w których można odpoczywać bez końca. A do tego imponujące systemy jaskiń z rozrywkami iście ekstremalnymi. Okolice Lanquin zdecydowanie skradły moje serce.

Tajumulco

Tajumulco to najwyższy szczyt nie tylko Gwatemali, ale i całej Ameryki Centralnej (4220 m n.p.m.). I zadziwiająco łatwy do zdobycia. Trasa nie jest trudna techniczna, a imponująca widokowo. Szczególnie ciekawy jest ostatni fragment, przez który biegnie jednocześnie droga krzyżowa. A na szczycie czeka na nas ostatnia stacja drogi krzyżowej i… pozostałości odbywających się tu dość często ceremonii Majów. Jeśli będziemy mieć szczęście możliwe, że na taką ceremonię trafimy. A jeśli nie, to możemy rozkoszować się samotnością na szczycie, podziwiając krater wygasłego wulkanu i widoki na miasteczka, doliny i inne wulkany.

Tikal

Po całym mnóstwie ruin, które widziałam w Meksyku myślałam, że kolejne już mnie tak nie zachwycą. Ale myliłam się. Tikal to jest coś. Tutejsze ruiny Majów położone są na olbrzymim terenie, spora część ze struktur jest naprawdę imponująca i imponująco dobrze zachowana i przede wszystkim… to położenie! Ruiny położone są w dżungli – z najwyższej z piramid roztaczają się niesamowite widoki na pozostałe zatopione w dżungli konstrukcje, a, jeśli będziemy tu wcześnie rano, możemy podziwiać je w samotności, słuchając tylko dobywających się z dżungli odgłosów zwierząt.

Flores

Położona na jeziorze wyspa, połączona z lądem tylko groblą to jednocześnie najstarsza część miasta Flores. Słynie głównie jako baza wypadowa do wspomnianych wcześniej ruin Tikal. A tymczasem Flores samo w sobie jest bardzo przyjemnym miejscem do niespiesznych spacerów przez wąskie brukowane uliczki wśród kolorowej zabudowy, podziwiania pięknych zachodów słońca i pływania kajakiem po jeziorze Petén Itzá. Miejsce dość turystyczne, ale wciąż interesujące.

Antigua Guatemala

Prawdopodobnie najpopularniejsze miasteczko w kraju. Aż dziw bierze, że wciąż jest tak piękne i nie zatraciło swojego lokalnego kolorytu. Antiguę, czyli dawną stolicę charakteryzuje przede wszystkim niezwykłe położenie z widokiem na otaczające miasto wulkany. Do tego jest tu niezwykle kolorowo: kolonialne budynki, brukowane uliczki, urocze placyki, klimatyczne targi, piękne kościoły i ruiny dawnych kościołów i klasztorów (ruiny pozostałe po trzęsieniach ziemi, które nawiedziły miasto w XVIII wieku i spowodowały przeniesienie stolicy). Piękno miasta możemy podziwiać ze wzgórza Cerro de la Cruz. Jedyną rzeczą, która może trochę w Antigua przeszkadzać są tłumy turystów. Sporo tu turystycznych kawiarni, sklepów i barów, ale i tak tuż koło turystycznego centrum znajdziemy bardzo lokalny targ, gdzie bardzo tanio kupimy praktycznie wszystko, a turystów prawie nie uświadczymy. A turyści w centrum… owszem, są, ale i tak piękno tutejszych uliczek ze spacerującymi po nich tradycyjnie ubranymi miejscowymi pozostaje bezdyskusyjne.

Antigua to też świetny punkt wypadowy do zdobywania okolicznych wulkanów. Ja ostatecznie „zaliczyłam” tylko mało wymagający trekking na Pacaya. W planach było Acatenango, które słynie jako najlepszy punkt do obserwowania wyrzucającego kłęby dymu i ognia wulkanu Fuego. Jako że jednak widoki nie zapowiadały się najlepiej, zdecydowałam się odpuścić ;).

Chichicastenango

Usłyszałam, że do Chichi (jak w skrócie nazywane jest Chichicastenango) muszę się udać w czwartek albo niedzielę, żeby zobaczyć niby-największy gwatemalski targ. Targ był małym rozczarowaniem. Jest tak popularny, że stracił na swojej autentyczności. Fakt, że jest wielki – ciągnie się przez wiele ulic miasteczka, ale wiele z tutejszych produktów to chińskie podróbki dla turystów. Turyści szwendają się wśród straganów pełnych mało ciekawych dupereli, na kilka perełek można trafić, choć generalnie szału nie ma. Ale… Chichi potrafi zachwycić i… zadziwić! W tutejszych kościołach miejscowi mieszają katolicyzm z wierzeniami Majów, na budynkach na głównym placu piękne murale opowiadają historię miejscowej ludności, w pobliżu centrum znajdziemy piękny, bajecznie kolorowy cmentarz, a nieco dalej… wzgórze Pascual Abaj z widokiem na całe miasto, gdzie miałam okazję trafić na ceremonię Majów. Te niby-turystyczne Chichi zadziwiło mnie kontrastami i… odnalezioną wśród kiczu autentycznością.

Xela i okolice

Quetzaltanango (zwane pieszczotliwie Xela), czyli drugie największe miasto Gwatemali mnie nie zachwyciło. Ot niezwykle chaotyczne, mało piękne miasto. Do zwiedzania dużo atrakcji tu nie ma: tylko główny plac z kilkoma ładniejszymi budynkami, a dookoła nuda. Ciekawszy wydał mi się tylko targ Democracia, gdzie faktycznie możemy spędzić sporo czasu, szukają wszystkiego, co tylko możliwe. Ale… okolice Xela to już zupełnie inna bajka. Okoliczne wioski zachwycają położeniem wśród wzgórz i autentycznością. San Andrés Xecul (do którego notabene doszłam z Xela pieszo J) może pochwalić się jedną z bardziej abstrakcyjnych fasad kościołów, jakie widziałam w życiu. Natomiast pobliska Salcajá to królestwo lokalnych alkoholi, kościół uważany za najstarszy w Ameryce Centralnej i mnóstwo… kolorowych dywanów (miałam szczęście trafić na święto patronackie, z okazji którego tworzono właśnie miliony kwiatowych dywanów). Jest też San Francisco El Alto z targiem jeszcze większym niż ten z Chichi, a bardziej autentycznym i ciekawszym. Poza tym, w okolicy czeka jeszcze mnóstwo innych perełek z lokalną kulturą do odkrycia. Xela nie zachwyciła, jej okolice wprost przeciwnie…

Ciudad de Guatemala

Różne są opinie o stolicy kraju. Od wielu osób (w szczególności tych, którzy tam nigdy nie byli ;)) słyszałam, że nie warto, że nic ciekawego, że niebezpiecznie. Ja jednak uparłam się, że chcę przekonać się sama, a poza tym uważam, że stolicę to akurat zawsze warto odwiedzić. Owszem, miałam szczęście, że miasto pokazali mi miejscowi, więc mogłam zobaczyć różne jego oblicza: całkiem przyjemne centrum z ładnymi budynkami, dzielnice bardzo „localsowe”, część iście biznesową i luksusową twarz stolicy z markowymi sklepami i bardzo drogimi, ekskluzywnymi knajpami (Paseo Cayala to naprawdę inny świat!). Może i nie jest to do końca moja bajka, ale ciekawie było zobaczyć tę bardziej nowoczesną twarz kraju. A samo miasto… nie taki diabeł straszny, jak go malują – mi się tutejszy klimat całkiem podobał ;).

Esquipulas i kawowe okolice

Esquipulas słynie jako religijna stolica nie tylko Gwatemali, ale i całej Ameryki Centralnej. To tu znajduje się najbardziej znany ośrodek religijny regionu z podobno cudownej mocy figurą Czarnego Chrystusa, do której ściągają miliony wiernych. Miasteczko odwiedził nawet Jan Paweł II, więc my, jako Polacy jesteśmy tu szczególnie mile widziani. Poza bazyliką Esquipulas okazuje się spokojnym miejscem z przyjemnymi uliczkami, uroczymi domkami i przede wszystkim bardzo ładną okolicą. Miasteczko otoczone jest przez zielone wzgórza i plantacje kawowe. Jako że kawa to jeden z głównych towarów eksportowych Gwatemali, warto choć jedną plantację w tym kraju zobaczyć. Plusem tych z okolic Esquipulas jest to, że nie są tak komercyjne i nastawione na turystów jak te z okolic Antigua Guatemala. Przyznaję jednak, że Esquipulas i okolice tak bardzo mi się spodobały z powodu ludzi, na których tu trafiłam… Bo czym byłyby miejsca bez ludzi? 😀

Z powodu ludzi spodobały mi się w Gwatemali też miejsca, w których już naprawdę nie ma nic do oglądania, jak choćby okolice małych miasteczek San Pablo i Malacatán w pobliżu granicy z Meksykiem. Bo wszędzie, gdzie są fajni ludzie jest fajnie… i takich niespodziewanie ciekawych miejsc i w Gwatemali, i w każdym innym kraju z pewnością możecie znaleźć wiele :).

Byliście w Gwatemali? Które miejsca Was najbardziej urzekły? Dajcie znać w komentarzach.


Jeśli myślicie o podróży do Gwatemali czytajcie też:

Więcej wpisów na temat Gwatemali wkrótce.

Reklama

7 komentarzy do “Co zwiedzać w Gwatemali?

  1. Hej, a w tikal brałaś jakiegoś przewodnika czy tylko transport? Byłaś na wschodzie lub zachodzie słońca? Flores jest warte tego żeby zostać tam dzień czy raczej przejść się po powrocie z Tikal? A byłaś może w Livingston i Rio Dulce?

    Polubione przez 1 osoba

    • Hej, wykupiłam we Flores w jakiejś agencji dojazd + przewodnik na miejscu, bo całkiem się to opłacało (oczywiście po negocjacjach). Obchodzisz z przewodnikiem od ok. 7 do ok. 10, a potem możesz jeszcze zostać kilka godzin, by pochodzić samemu. Na wschodzie/zachodzie niestety nie byłam, bo to była znacznie droższa opcja. Flores da radę przejść w dwie godziny, więc to zależy, jak bardzo Ci się spieszy ;). Ładne miasteczko, ale po fakcie stwierdzam, że lepiej ten dodatkowy czas spożytkować nad Atitlan. Nie byłam w Livingston/Rio Dulce. O Rio Dulce słyszałam mieszane opinie, a jako alternatywę do Livingston wybrałam wybrzeże w Hondurasie, bo to podobny klimat (też mieszkają Garifuna). Pewnie gdybym nie miała w planach Hondurasu to bym pojechała do Livingston

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s