Skąd mam kasę na podróże, czyli o oszczędzaniu słów kilka

Skąd biorę kasę na podróże? To drugie pytanie, które zadają mi tak często jak pytanie o to, czy się nie boję. Bo mimo że podróżuję ekonomicznie, to nie jestem z tych, co będą Was przekonywać, że można podróżować za dolara dziennie (czy nawet bez tego dolara). Bo może i można, ale to nie jest mój styl podróżowania.

Vieques (1 of 1) — kopia

Jem w tanich miejscach, ale nie chcę nikogo o to jedzenie musieć prosić ani odmawiać sobie zjedzenia kolejnego meksykańskiego taco. Owszem, korzystam z Couchsurfingu czy uprzejmości znajomych i ich znajomych, ale nie zawsze – jak mam ochotę odpocząć, to wynajmuję pokój w jakimś miejscowym pensjonacie. A jak jestem u kogoś, to często wychodzimy gdzieś, nie szczypię się nie wiadomo jak. Jeżdżę czasem stopem, a czasem nie. Do tego atrakcje turystyczne… To wszystko nie jest za darmo. Mój średni budżet dzienny w podróży po krajach latynoskich to 15 USD. Moja podróż nie jest za darmo.

Skąd zatem mam na to środki? Nie wygrałam w totka, nie dostałam spadku, na swoje podróże najzwyczajniej w świecie zapracowałam! Zapracowałam, ale… równie dobrze pieniądze, które mam mogłam wydać w czasie, gdy siedziałam w korpo. Nie wydałam ich jednak, bo… oszczędzałam. I to mimo tego, że pracując „na etacie” też podróżowałam. Wiele weekendów spędzonych w górach, do tego dni urlopowe wykorzystane na dalsze podróże. Łącząc pracę z podróżami, potrafiłam jeszcze zaoszczędzić. A osoby, które często zarabiały więcej niż ja potrafiły się dziwić, skąd ja mam kasę na te podróże. A ja pracowałam, podróżowałam i jeszcze zaoszczędziłam na to, żeby potem ileś miesięcy jeździć po świecie. Miałam cel, konsekwentnie do niego dążyłam i… nie ma co ukrywać… zawsze byłam dobra w oszczędzaniu ;).

Jak zatem osiągam sukces w oszczędzaniu na podróże?

  • Plik w Excelu ponad wszystko

To chyba moje „zboczenie” zawodowe. Jestem po studiach ekonomicznych, w mojej pracy też musiałam zawsze wykorzystywać sporo Excela i uważam, że nic nie pomoże w zaplanowaniu naszych wydatków (a tym samym oszczędności) tak jak excelowski pliczek. Każda zakładka w nim to kolejny miesiąc z wszystkimi wydatkami i przychodami. Uzupełniam go codziennie (!) spisując, ile i na co wydałam. Dużo osób uważa, że to gruba przesada, ale to właśnie dzięki temu mam kontrolę nad swoimi wydatkami. Mam założony poziom oszczędności i pilnuję, żeby go osiągnąć w każdym miesiącu. Jeśli więc widzę w pewnym momencie, że może być w tym miesiącu to nieco trudniejsze, bardziej się pilnuję. Ale wiem za każdym razem, ile dokładnie już wydałam, a tym samym, ile jeszcze mogę potencjalnie wydać. Nie jest oczywiście też tak, że jak w danym miesiącu mam szansę zaoszczędzić więcej to z niej nie skorzystam ;). A gdy w jakimś miesiącu mam jakiś większy konieczny wydatek, nie hamuję się z nim na siłę, odbiję to sobie większymi oszczędności w kolejnych miesiącach. Bo każdy miesiąc mam w moim pliczku pięknie rozpisany.

  • Wydatkom na „głupoty” mówię: „NIE”

Widok na Dolinę Pięciu Stawów
Lepiej wydać na góry czy na kosmetyczkę? 😀

I tu znów pytanie od osób zarabiających niemało: Czemu im nie starcza, a mi starcza? Może temu, że kupują drogie ciuchy, chodzą do kosmetyczki, jedzą na mieście i nie żałują sobie na wieczorne wyjścia? To są wszystko rzeczy, których ja nie potrzebuję. Ok – sprzęt czy ciuchy podróżnicze kupuję, ale po co mi dodatkowe metki? Oszczędzając na podróże bardzo rzadko zdarza mi się jeść w knajpach. Czasem wyjdę gdzieś spotkać się ze znajomymi, ale za bardzo z tym nie szaleję. Mając do wyboru coś tańszego i droższego, wybiorę coś tańszego. Niektórym szczęście daje pójście do kosmetyczki na paznokcie, mi szczęście daje zaoszczędzenie tej kasy na podróże. Ot, kwestia priorytetów.

  • Pieniędzy nie trzymam w skarpecie

Gdzie trzymać oszczędności i jak to zrobić, by jeszcze same na siebie pracowały? Ten aspekt wciąż dopracowuję. Na początku trzymałam pieniądze na rachunku oszczędnościowym, co oczywiście za dużo mi nie dawało. Potem przeszłam na lokaty, ale warunki ich wciąż nie było dla mnie zbyt satysfakcjonujące. Bardzo długo myślałam o inwestowaniu pieniędzy w coś, co mogłoby dać mi potencjalnie większy zysk. Myślałam o giełdzie, akcjach, obligacjach… I zwykle na myśleniu się kończyło, bo nie udawało mi się do tego zabrać. Aż w końcu… dostałam zaproszenie od NN Investment Partners TFI na warsztaty z inwestowania.

W trakcie kilkugodzinnego spotkania wytłumaczono nam, czym się różnią poszczególne fundusze inwestycyjne, a w ramach nich poszczególne produkty, które z nich są najmniej ryzykowne, a które potencjalnie najbardziej zyskowne i przede wszystkim – jak zacząć inwestować. Okazało się, że inwestowanie może być dużo łatwiejsze i wymagać mniej czasu, a także mniej specjalistycznej wiedzy niż sobie to wyobrażałam. Na stronie NN Investment Partners TFI możemy sprawdzić każdy z oferowanym produktów pod kątem potencjalnego ryzyka i oczekiwanej stopy zwrotu w krótkim i długim okresie. Dokonanie pierwszej wpłaty na wybrany fundusz i założenie konta jest zaskakująco proste.

Na szkoleniu zrozumiałam, że na inwestowanie powinnam patrzeć jak na projekt długofalowy. Nie powinnam zniechęcać się, jeśli po pierwszym miesiącu nie będzie jeszcze wielkich wzrostów, liczy się efekt w trochę dłuższym okresie. Nie zawsze też to, co na początku wydaje się najbardziej zyskowne, okaże się takim na dłuższą metę.

  • Inwestowanie: Czas start!

Przede wszystkim jednak zdałam sobie sprawę, że przez ostatnich kilka lat oszczędzania mogłam zyskać całkiem sporo. Jeśli mamy jasno sprecyzowany cel (jak np. podróż, którą planujemy odbyć za dwa lata) odkładanie pieniędzy, by na siebie pracowały w ramach funduszów inwestycyjnych jest czymś, czego żałuję, że nie zrobiłam wcześniej. Szczególnie, że mogą dać one nie tylko znacznie większy zysk, ale też większą elastyczność niż lokaty. Teraz wiem, co potencjalnie straciłam i zaczynam inwestować. Przez najbliższe miesiące będę zarządzała swoimi środkami w ramach funduszów NN Investment Partners. Mam jasny cel w głowie, na co potencjalny zysk mogę przeznaczyć. I działam. Środki zainwestowane. Za trzy miesiące podzielę się efektami i opiszę, czy inwestowanie działa :).

Reklama

3 komentarze do “Skąd mam kasę na podróże, czyli o oszczędzaniu słów kilka

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s