Couchsurfing – strona, która umożliwia znalezienie, praktycznie na całym świecie, osób, które nieodpłatnie chciałyby nas przyjąć na parę dni do swojego domu. Co z tego mają? Znajomych, a często i przyjaciół z najróżniejszych zakątków globu. Tylko tyle i aż tyle.
Gdy pierwszy raz jechałam na Couchsurfing byłam trochę zestrachana. Bałam się, a to, że host nas na ostatnią chwilę wystawi, a to, że nas okradną, a to sama nie wiem, co jeszcze. Nie może być bowiem normalnym ktoś, kto decyduje się bezinteresownie ugościć całkowicie obce osoby. Miałam więc już obczajone hostele w okolicy, gdybyśmy musiały na szybko uciekać. Oczywiście wszystko było w porządku i żadne „jakby co” nie miało miejsca. Ani wtedy, ani nigdy później.

Mimo że wiedziałam już, że jest to dobra opcja na podróżowanie, to i tak znów przed moim pierwszym latynoskim „couchsurfingowaniem” strach się pojawił. Bo przecież to, co w Europie jest bezpieczne, w takiej Ameryce Południowej już takim być nie musi. Tymczasem mój pierwszy nocleg na południowym kontynencie okazał się jednym z lepszych doświadczeń, jakie można sobie wyobrazić. Była atmosfera karnawału jeszcze przed właściwym karnawałem, była samba na ulicy, była prawdziwa Brazylia (więcej w moim wpisie o Rio).
Potem na CS na tym kontynencie byłam jeszcze około 30 razy, a poza Ameryką Południową kolejnych kilkanaście. Nie miałam w tym czasie żadnego jednoznacznie negatywnego doświadczenia. Najgorsze, co mi się zdarzyło to, że host nas nieco olał. Zawiózł do swojej ciotki, a sam unikał spotkania z nami. Żadnej tragedii więc nie było, zostałyśmy po prostu oddane pod skrzydła kogo innego. Oczywiście zdarzały mi się też sytuacje, że z kimś się średnio dogadywałam, bo mieliśmy inne poglądy na pewne kwestie (mieszkający w Gruzji Turek, nasz host, tak krytykował kraj, w którym przecież mieszka, że naprawdę nie byłam w stanie tego słuchać). Tego akurat nigdy w 100% nie unikniemy, zawsze możemy spotkać osobę, z którą coś nie będzie grało. Jak to w życiu.

Można uznać, że po prostu miałam szczęście i nie zawsze musi być tak kolorowo. Być może… Jadąc na CS lepiej nastawić się na to, że mogą pojawić się różne niedogodności. Warunki mogą nie być najlepsze (zdarzyło mi się mieszkać w domu pozbawionym łazienki czy w niezbyt czystym pokoju), możemy mieć problem ze znalezieniem lokum naszego hosta (przez mało precyzyjne informacje, które otrzymałam czy to przez problem z dodzwonieniem się do hosta już parę razy prawie się poddałam szukając właściwego adresu), trudności z dograniem miejsca i czasu spotkania. Dobrze przyjąć założenie, że CS nie jest ostatecznym rozwiązaniem i jak coś pójdzie „nie tak”, możemy zawsze udać się do hostelu. Nigdy jeszcze nie przydarzyła mi się taka konieczność, ale warto mieć taką świadomość.

Ktoś mógłby więc zapytać, po co ryzykować i nie iść od razu do hostelu/hotelu. Pierwsza oczywista rzecz, jaka mogłaby przyjść do głowy to oszczędność. Owszem, przez kilka ostatnich lat korzystania z CS zaoszczędziłam sporo. Co więcej, dzięki temu portalowi zdarzało mi się mieszkać w luksusowych apartamentowcach z widokiem na ocean, gdzie do dyspozycji miałam sypialnię z własną łazienką (co prawda tylko dwa razy, ale zawsze ;)), czy to w hotelu nie płacąc za to (bo akurat nasz host tak dogadał się z właścicielem), czy też w uroczym domku z wyjściem prosto na plażę.

To jednak nie chęć uniknięcia wydatków jest najważniejsza. CS nie jest dla osób, które szukają jedynie oszczędności, a dom swojego hosta będą traktować jak darmową kanapę. Couchsurfing jest pewnego rodzaju wymianą kulturową, dzięki której możemy zyskać coś, czego nie odnajdziemy w żadnym hostelu. Jedna sprawa to, że poprzez zwykłą rozmowę z naszym hostem czy to przez nasze wspólne zajęcia dowiadujemy się sporo o danym kraju i jego kulturze. Dzięki CS i moim couchsurfingowym hostom uczestniczyłam w prawdziwej argentyńskiej uczcie churrasco, na gruzińskiej wsi zrobiono dla nas biesiadę z mnóstwem jedzenia i win, a w Peru mogłam poznać tajniki tutejszego rękodzieła.

Kolejna rzecz, że dostajemy rekomendacje z pierwszej ręki – gdzie pójść, co zobaczyć, a często jesteśmy też oprowadzani i możemy zobaczyć miejsca nieopisane w żadnych przewodniku. Dzięki CS zwiedziłam nieznane turystom zakątki Rio, odwiedziłam całkiem puste, przepiękne plaże na północy Brazylii, w boliwijskim La Paz trafiłam na jeden z największych targów ulicznych kontynentu, a w Kolumbii przez kilka dni wraz z moją hostką i jej znajomymi objeżdżałam nieskomercjalizowane miejsca karaibskiego wybrzeża.
Inna sprawa to po prostu kontakt z człowiekiem, to, że podróżując nawet samemu nigdy nie będziemy czuć się samotnie, mając na miejscu jakąś dobrą duszę. A kontakty z CS często mogą przerodzić się w dłuższą znajomość czy nawet przyjaźń. I wcale nie jest powiedziane, że nigdy tych osób już nie spotkamy. Moich CS znajomych z Ameryki Południowej zdarzyło mi się potem spotkać nawet w Polsce, gdy w ramach jakiejś swojej podróży odwiedzali nasz kraj. Poprzez CS zawarłam sporo wartościowych znajomości i poznałam osoby, z którymi do dziś utrzymuję kontakt.
Oczywiście CS się zmienia i niestety też coraz bardziej się komercjalizuje. Na stronie pojawiły się reklamy, pojawiają się i dodatkowe opcje w teorii umożliwiające weryfikację użytkownika, a w praktyce dokonanie płatności na rzecz portalu. Ciągle wprowadzane są coraz to i nowe zasady, co do szukania hostów, zostawiania im opinii itp., przez co pomału traci to nieco na swojej autentyczności. Być może pojawi się za jakiś czas jakaś warta uwagi alternatywa dla CS, skupiająca równie dużą rzeszę osób i która będzie trochę mniej komercyjna. Na razie jednak to Couchsurfing pozostaje największym tego typu portalem. I dopóki to dzięki niemu jesteśmy w stanie poznać świetnych ludzi, a przez to i poznać lepiej dany kraj, warto spróbować ;).
I na koniec parę rad (dla mniej wtajemniczonych), jak korzystać z Couchsurfingu:
- Grunt to posiadać rozbudowany profil z pełnym opisem swojej osoby oraz zdjęciem. Wbrew obawom niektórych: żeby podróżować z Couchsurfingiem, wcale nie musimy sami być hostami. Z całą pewnością jednak istotne są referencje od osób, które nas gościły (wiele osób nie chce przyjmować osób bez referencji), o które na początku naszej przygody z CS może być ciężko. Poprośmy najpierw o nie naszych znajomych/towarzyszy podróży. Dobrze pierwszy raz pojechać z kimś, kto ma już referencje i ze swojego konta „ogarnie” hostów, a następnie owych hostów poprosić o wystawienie opinii również i nam.
- Referencje działają w dwie strony. Ja również uważam, że bezpieczniej jechać do kogoś, kto ma sporo referencji, oczywiście jedynie pozytywnych (najlepiej co najmniej 6-8 opinii od osób, które wcześniej przyjmował).
- Wyszukując hostów zwracam uwagę właśnie na liczbę referencji, na datę ostatniego logowania (większa szansa, że przyjmie nas ktoś, kto częściej korzysta z CS), wskaźnik odpowiedzi (% response rate sugeruje, jaka jest szansa, że dostaniemy odpowiedź), a także na profil i opis potencjalnego hosta, tak żeby wiedzieć, czy jest to osoba, z którą będziemy mogli się dogadać. Zawsze lepiej, jeśli mamy podobne zainteresowania. Osobiście wolę też być goszczona przez osoby w mniej więcej zbliżonym wieku, choć w tym aspekcie dopuszczam wyjątki.
- Mechanizm CS umożliwia też weryfikację adresu hosta poprzez płatności, które musi on w tym celu dokonać. Zweryfikowany telefon i adres są jakimś zabezpieczeniem, na które możemy zwrócić uwagę, ale osobiście nie uważam, że jest to jakaś szczególnie istotna kwestia (a raczej kolejny sposób, w jaki strona chce „wyłudzić” pieniądze od użytkowników).
- W przypadku, gdy jesteśmy dziewczynami, dobrze spojrzeć, czy opis w żaden sposób nie sugeruje, że osoba ta szuka dziewczyny (niestety takie przypadki się zdarzają) i woli przyjmować kobiety niż facetów (czyli m.in., czy w zakładce „My home” nie ma wpisanej płci żeńskiej jako preferowanej ;)). Jeśli akurat podróżuję sama, ze względów bezpieczeństwa staram się pisać głównie do dziewczyn albo do rodzin. Jeśli jadę z kimś (chociażby z inną koleżanką), płeć hosta jest mniej istotna.
- Pisząc wiadomość z prośbą o nocleg, warto odnieść się do zainteresowań i innych informacji zawartych w profilu danej osoby, żeby miała świadomość, że przeczytaliśmy opis i nie szukamy jedynie darmowego noclegu. Dobrze też napisać parę słów o sobie, swoich planach podróżniczych, a także, dlaczego wybieramy się do danego miasta/kraju.
Zawsze chcialam skorzystać z tej opcji, ale szczerze mowiac obawialabym się sama do kogoś pojechać;) Mimo wszystko ta forma ma więcej plusów niż minusów:)
PolubieniePolubienie
bardzo cenne rady, przez ten post inaczej juz patrze na spanie u innych osob ! dziekuje !
PolubieniePolubienie
[…] A ponad wszystko, polecam także szukania noclegów u miejscowych poprzez dość popularny w wielu latynoskich krajach portal Couchsurfing (o czym więcej w oddzielnym wpisie). […]
PolubieniePolubienie
[…] te mało popularne okolice trafiłam dzięki mojej hostce z Couchsurfingu. Przyjechaliśmy tu samochodem, razem z jej znajomymi. Przy niezwykle długiej, szerokiej i […]
PolubieniePolubienie
Chętnie bym skorzystał z takiej formy podróżowania, ale sam nie mam gdzie ludzi ugościć (bo jestem mieszkającym z rodzicami studentem), a i znajomych nie mam, więc też opcja zdobycia referencji w ten sposób odpada 😦
PolubieniePolubienie