Urugwaj z pewnością nie należy do najpopularniejszych krajów Ameryki Południowej. A tymczasem może zaoferować turyście całkiem sporo. Nie mówię tu tylko o tutejszym wybrzeżu. Bo Urugwaj to o wiele więcej. Co mi się najbardziej podobało w tym kraju, jak mi się po nim podróżowało, co mnie zaskoczyło? Kilka refleksji poniżej.
Urugwaj jest drogi
To niestety było moje pierwsze wrażenie. Jak zobaczyłam ceny promocyjnych (!) zestawów obiadowych w knajpach, to zamarłam: co najmniej 400-500 pesos (ok. 50 PLN). Przyzwyczajona do latynoskich zestawów za 2-3 dolary doznałam lekkiego szoku. Zaglądam do sklepów z pamiątkami: wszystko 2-3 razy droższe niż w sąsiedniej Argentynie. Kawiarnie, bary… również cenowa tragedia. Potem okazało się, że miejsce, które odwiedziłam jako pierwsze uznawane jest za jedno z najdroższych w kraju. Colonia del Sacramento jest jednym z popularniejszych miast i, jak mi później powiedzieli miejscowi, służy do „ściągania kasy” z bogatych mieszkańców Buenos Aires, którzy tłumnie przybywają tu w weekendy. Nie mówię, że gdzie indziej było tanio, ale na pewno nie było takiej tragedii jak w Colonii (no może jeszcze poza snobistycznym Punta del Este). W wielu innych miejscach możemy znaleźć knajpki z zestawami za ok. 200-250 pesos (ok. 23-30 PLN) czy tańsze jedzenie uliczne. Niestety i tak, jest to jeden z najdroższych (a może i najdroższy) latynoskich krajów. Tu gotowałam chyba najwięcej ze wszystkich latino krajów, które odwiedziłam (w innych krajach ceny dużo bardziej zachęcają do próbowania lokalnych przysmaków na mieście), choć i tak nawet ceny podstawowych produktów w supermarketach mnie czasem powalały ;).
Na szczęście po Urugwaju jesteśmy w stanie podróżować dość ekonomicznie. Bo mimo że transport i noclegi znów nie są zbyt tanie to… na to też są sposoby. Bardzo dobrze działa tu autostop i Couchsurfing. A dzięki gościnności miejscowych z pewnością trafi nam się zaproszenie na jakąś rodzinną ucztę. I tak w bardzo drogim Urugwaju mój budżet dzienny był w sumie niższy niż w krajach znacznie tańszych :D.
Urugwaj jest europejski
Nie ma co nastawiać się na wielką egzotykę w Urugwaju. Urugwaj to dobrze zorganizowany i dość europejski kraj. Europejską urodę mają ludzie (w końcu zdecydowana większość osób z pochodzenia to w 100% Europejczycy), bardzo europejsko wyglądają miasta i miasteczka, istnie europejsko (czyli porządnie) zorganizowany jest system transportu. Oczywiście znajdziemy w tym elementy latynoskości: muzyka, niektóre zwyczaje, niektóre potrawy… Bardzo latynosko wyglądają też niektóre uliczki w okolicy centrum Montevideo. Urugwaj okazuje się idealną kulturową mieszanką, łączącą latynoskość z europejskością. A jednym z głównych plusów tego, że jest tu dość europejsko jest to, że jest też bezpiecznie – a na pewno o wiele bezpieczniej niż w większości innych krajów kontynentu.
Urugwaj to przemili ludzie
To, co najlepsze w Urugwaju to ludzie. Ludzie, którzy mimo że dość europejscy są też latynosko otwarci i wyluzowani. Może nie są aż tak radośni i głośni jak w takiej Kolumbii czy Brazylii, ale i tak Urugwaj to kraj, w którym bardzo łatwo nawiązać kontakt z drugą osobą. Wszyscy uśmiechnięci, kontaktowi, gościnni – bez problemu możemy dostać tu zaproszenie na rodzinne asado.
Urugwaj to asado
A skoro jesteśmy przy temacie asado… To właśnie spotkania rodzinne i z przyjaciółmi przy asado większość Urugwajczyków uważa za najważniejszą tradycję tego kraju. Asado to sposób przygotowania mięsa na ogromnym ruszcie. Mięso grilluje się nad żarem ze spalanego obok drewna. Nie jest to krótki proces, ale nie chodzi o to, żeby było szybko. Asado to okazja do spotkania ze znajomymi, do długich rozmów, do powolnego sączenia yerba mate czy do oglądania futbolu w międzyczasie (ponoć gdy gra reprezentacja w co drugim domu organizowane są wielkie spotkania przy asado).Na ruszt mogą trafić różne rodzaje mięsa, najważniejsza jednak jest wołowina. W końcu jesteśmy w kraju, gdzie krów jest cztery razy więcej niż mieszkańców :). I muszę przyznać, że tutejsze asado może z powodzeniem konkurować z tym argentyńskim.
Urugwaj to yerba mate
Co łączy większość Urugwajczyków? Zamiłowanie do yerba mate! Mimo że yerba mate nie jest stąd (tutejsza yerba tak naprawdę produkowana jest w Brazylii), to według Urugwajczyków jest to jeden z najbardziej charakterystycznych elementów kultury tego kraju. Wcześniej myślałam, że to Argentyńczycy są największymi fanami tego napoju, teraz wiem, że Urugwajczycy biją ich na głowę (no może ewentualnie mieszkańcy argentyńskiej prowincji Misiones im mogą dorównać). Tu absolutnie wszędzie prawie wszyscy (spacerujący ulicami miast, kierowcy autobusów, kasjerzy w sklepach, wypoczywający na plażach) chodzą/siedzą z mate i obowiązkowo termosami (uzupełniać wodę trzeba co chwilę, bo yerby sypie się tu wybitnie dużo, tak że po dolaniu wody starcza na najwyżej 3 łyki). Tu każdy powód do picia mate jest dobry. Spotkanie ze znajomymi, podróż, zakupy, czas na relaks… Picie yerba mate ma zarówno wydźwięk bardzo socjalny (bo w końcu nic tak nie jednoczy jak wspólne wypicie yerba mate), jak też jest idealnym rozpoczęciem czy zakończeniem dnia.
Urugwaj to NIE tylko wybrzeże
Gdy szukałam informacji o Urugwaju i miejscach wartych odwiedzenia trafiałam właściwie tylko na rekomendacje miejsc na wybrzeżu. Wybrzeże, Montevideo i Colonia del Sacramento. I podobno nic więcej ciekawego w tym kraju nie ma. Fakt, że tutejsze wybrzeże jest piękne. Ale kultura Urugwaju kryje się często w tzw. interiorze. Na piękne miejsca, urocze miasteczka, zielone wzgórza czy klimatyczną urugwajską wieś możemy trafić w okolicy Minas (jedynie ok. godzinę drogi od wybrzeża). Natomiast okolice miasta Durazno w centrum kraju to kraina gauchos (pasterzy bydła). Wciąż sporo osób nosi tu tradycyjne stroje (sombrero, koszula w kratę, kowbojskie spodnie), a lokalna kultura jest pielęgnowana i możemy jej doświadczyć podczas wielu lokalnych eventów. Do tego wiele innych nieoczekiwanych miast, miasteczek i kąpielisk w okolicy rzeki Uruguay (przy granicy z Argentyną). Urugwaj potrafi zaskoczyć.
Urugwaj wciąga
Spodziewałam się, że dwa tygodnie to aż nadto na Urugwaj. Tymczasem zostałam dłużej. Prawie każde kolejne miejsce mnie wciągało i nie pozwalało mi wyjechać zbyt szybko. Nie tyle z powodu jakiś szczególnych atrakcji, co z powodu tutejszych ludzi i ich gościnności :).
Jeśli wybieracie się do Urugwaju, przeczytajcie też: