Argentyńczycy są jacyś inni. Niby europejscy, ale jednak latynoscy. Niby latynoscy, ale jednak europejscy. A może ani jedno, ani drugie? Europejska imigracja zostawiła spory ślad w argentyńskiej kulturze, ale i typowo latynoskich cech nie da się nie zauważyć. Argentyńczycy uwielbiają podkreślać swoją wyjątkowość. Bo Argentyńczycy to po prostu Argentyńczycy. Tyle i aż tyle. Życie z nimi bywa zabawne, bywa niezrozumiałe, czasem złości, czasem śmieszy… ale na pewno nie jest nudne. Co mnie najbardziej zdziwiło w Argentyńczykach? Czego nie mogłam zrozumieć w argentyńskich zwyczajach?



Hiszpański w Argentynie dość znacząco różni się od hiszpańskiego używanego w Hiszpanii. Już akcent i wymowa mogą zaskoczyć. Melodia języka i charakterystyczny zaśpiew przywodzi na myśl język włoski (napływ włoskich imigrantów zrobił swoje). Wymowa też znacznie różni się od klasycznego hiszpańskiego. Typowe jest tu coś na kształt szeleszczenia: Argentyńczycy z niektórych prowincji wymawiają podwójne „L” jak „sz”, a nie jak „j” jak w większości innych krajów (gdy podczas pierwszego pobytu w Argentynie zarekomendowano mi pójść na „kasze lawasze” trochę zajęło mi domyślenie się, że chodzi o konkretną ulicę – Calle Lavalle ;)).