Historia latynoskiego podrywu

Brazylijczycy 1Masz jasną karnację i niebieskie albo zielone oczy? Może jeszcze do tego jesteś blondynką? Będziesz w Ameryce Południowej podrywana. A może jednak masz bardziej latynoski typ urody? Nie szkodzi… i tak będziesz podrywana! Mniej albo bardziej, ale zaczepiana na pewno będziesz.

Można czasem pomyśleć, że chodzi po prostu o europejski typ urody (uwierzylibyście, że Latynosi uważają Niemki za ładne?), ale i miejscowe kobiety na brak powodzenia narzekać nie mogą. Moja peruwiańska koleżanka, która przez pewien czas mieszkała w Europie stwierdziła, że było to dla niej dość dziwne, a wręcz niepokojące, że przez cały ten czas nikt jej nie zaczepiał. W Ameryce Południowej bowiem kobieta nie może przejść  ulicą niezauważona. Owy latynoski podryw czasem jest miły, czasem trochę męczący, a czasem dość zabawny.

Jak podrywają Latynosi? Oto kilka sposobów:

  • podryw na wygwizdanie/obtrąbienie

Chyba najczęstszy z latynoskich podrywów; najmniej groźny, ale też chyba najbardziej irytujący, bo najgłośniejszy. Nie ma chyba takiej dziewczyny, na którą by tu nie trąbili czy gwizdali. Ot tak, dla rozrywki.

  • podryw wykrzyczany

Jak nie trąbią, to krzyczą. „Linda”, „Preciosa”, „Hermosa” – co krok ktoś będzie do Ciebie wykrzykiwał takie ładne słówka.

  • podryw na potencjalną znajomość
Brazylijczycy podryw
A może tak podryw na samotnego ojca?

Kolejny częsty sposób na podryw. Popularnymi pytaniami są: „Czy my się już przypadkiem nie spotkaliśmy?”, „Czy ja Cię już tu nie widziałem?”, „Nie przechodziłaś tędy ostatnio?”. A zwłaszcza, jeśli faktycznie bywasz kilkukrotnie w jakimś miejscu (tak jak to było w moim przypadku, gdy mieszkałam w Limie), musisz liczyć się z tym, że zauważona na pewno nie przechodzisz.

  • podryw na przewodnika/wybawiciela zagubionych gringas

Jeśli nie wyglądamy na miejscowe, z pewnością oznacza to, że trzeba nam pomóc. Co chwila więc ktoś „uczynny” będzie się pytać, czy nie wskazać nam drogi (choć często wcale nie będą potrafili tego zrobić), czy nie potrzebujemy oprowadzania, czy nie chcemy, żeby coś nam pokazać. Czasem faktycznie ktoś chce nam pomóc, czasem jest to próba sprzedania usług przewodnickich, a czasem podryw. A czasem wszystko naraz.

  • podryw na cukier… bądź inną pomoc w zakupach

Stoję w sklepie spożywczym przed regałem z cukrem i cukro-podobnymi produktami, usiłując znaleźć małe opakowanie paneli (panela – naturalny, zrobiony z soku z trzciny cukrowej, ekwadorski substytut cukru). Nagle słyszę od mężczyzny obok: „Jeśli szukasz czegoś zdrowego i dietetycznego (sic!), może spróbujesz stewii? Polecam!”. Zaczyna się niewinnie, by za chwilę wypytać się mnie o wszystko: co tu robię, skąd jestem i czy nie pójdę z nim na kawę.

  • podryw na piękne oczy

Z pewnością co chwila ktoś będzie Cię informował, jaki to masz kolor oczu (jakbyś tego przypadkiem nie wiedziała ;)). „Ależ  zielone oczy” możesz słyszeć nawet kilka razy dziennie. Bo oczy, które nie są ciemno brązowe są tu uważane za wyjątkowe.

  • podryw na naganiacza z knajpy

Czy to pora lunchowa czy to pora barowa, kelnerzy i naganiacze starają się zawsze dość głośno zachęcać przechodzących do wejścia do knajpy. A jeśli jesteś dziewczyną, owe naganianie może często przerodzić się w próbę podrywu, bo, jeśli nie chcesz wejść, to może chociaż podasz numer albo powiesz, co robisz wieczorem.

  • podryw na caballero (dżentelmena)

Większość Latynosów jest dość uczynna, tzn. chętnie przytrzymają Ci drzwi, ustąpią miejsce w autobusie czy pomogą z bagażem. A skoro już pomogą, to chyba możesz odwdzięczyć się numerem?

  • podryw pocztą pantoflową, czyli „gdzie Latynos nie może, tam koleżankę pośle”

Siedzę sobie na statku w czasie rejsu Amazonką, nagle zagaduje do mnie jakaś dziewczyna, zaczynając ze standardowymi pytaniami (skąd jestem, co tu robię itp.), a kończąc wywiad bezpośrednim: „A nie chciałabyś spotkać się z moim kolegą?”, wskazując jednocześnie na owego kolegę siedzącego dwa krzesła dalej.


IMG_0059
Latynoska kultura jest nieco bardziej otwarta niż nasza 😉

A co, gdy mamy serdecznie dość tych wszystkich podrywów? Niektóre można zwyczajnie olać, udawać, że się nie słyszy czy nie rozumie. Działa to lepiej niż informowanie podrywacza, że mamy kogoś. Bo w takim przypadku zwykle usłyszymy: „Ale skoro go tu nie ma, to się nie liczy ;)”.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s