Amazonką zdarzyło mi się płynąć już dwa razy – w Brazylii i w Peru. Oba doświadczenia były niezwykłe, pod pewnymi względami podobne, ale na pewno nie takie same. Czym różni się brazylijski rejs Amazonką od peruwiańskiego? Który jest ciekawszy? Jaki statek wybrać? Co potrzebujemy wiedzieć przed rejsem?
Trasa, którą płynęłam:
- Brazylia: z ujścia Amazonki w Belem, do miasta Santarem, co zajęło 3 doby (według oficjalnych informacji miało być 2,5 dnia). Z powodu ograniczeń czasowych nie dopłynęłam do olbrzymiego Manaus położonego w środku dżungli, co zajęłoby kolejne dwa dni (tam udałam się już samolotem z Santarem). Płynęłam pod prąd, więc trasa w drugą stronę powinna zająć trochę mniej ;).
- Peru: z miasta Pucallpa do Iquitos (największego miasta na świecie bez drogi dojazdowej), co zajęło 3,5 doby. Większość czasu płynie się rzeką Ukajali, czyli dopływem Amazonki, który dopiero kilka godzin przez dopłynięciem do Iquitos łączy się z rzeką Marañon, dając oficjalnie początek Amazonce. Statek płynie z prądem, więc w drugą stronę jest ponoć 1 dzień dłużej.
Jak się tam dostać:
- BR: Do Belem dostaniemy się autobusem z São Luis (ok. 12-14 godzin) albo samolotem z wielu brazylijskich miast. Możemy też zacząć od Manaus, gdzie również dolecimy samolotem.
- Peru: Do Pucallpy samolotem albo autobusem z Limy (ok. 20 godzin). Jeśli chcemy zacząć od Iquitos, będziemy musieli tam dolecieć.
Kiedy najlepiej:
-
Burza nad Ukajali W obu przypadkach płynęłam w porze deszczowej, która trwa od listopada do kwietnia. W Peru na początku pory deszczowej, w Brazylii pod jej koniec. Trochę więc padało – zwykle jedna, godzinna ulewa dziennie, ale nie było jakoś tragicznie 😉 (podejrzewam, że w styczniu-lutym byłoby gorzej). Plus pory deszczowej jest taki, że płynie się nieco krócej niż w porze suchej, kiedy wody jest mniej i nurt słabszy (podobno w porze suchej rejsy trwają mniej więcej 1 dzień dłużej).
Koszt rejsu, gdzie rezerwować:
- BR: Płynęłam statkiem Nélio Correa, gdzie koszt za rozwieszenie hamaka wynosi ok. 130 reali (obecnie równowartość około 130 złotych), bez wyżywienia. Koszt za miejsce w kabinie to około 200 reali. Zarezerwowałam miejsce na statku dzień wcześniej, ale można to zrobić już na miejscu w porcie. Na tej trasie właściwie codziennie płynie jakiś statek.
Peru: Płynęłam statkiem Henry X, gdzie koszt za hamak to 100 soli (ok. 112 złotych), wyżywienie (3 posiłki dziennie) jest wliczone. Nie wiem niestety, jak wygląda sytuacja z kabinami (gdyż w ogóle kabin na statku nie zaobserwowałam ;)). Miejsce wykupujemy bezpośrednio na statku. Statki wypływają co 2-3 dni (nigdy nie wiadomo, kiedy dokładnie wypłynie).
Statki i ich specyfika:
- BR: Mój statek Nélio Correa był jednym z mniejszych (na ok. 200 osób) pływających na tej trasie i jednym z najbardziej polecanych. I faktycznie warunki były całkiem niezłe, a statek wyglądał przyzwoicie. Statek służy też do przewozu towarów, ale głównie nastawiony był na transport pasażerów. Inne ponoć sensowne statki to: Amazon Star, Rondonia, Liberty, Clivia.
-
Peruwiański załadunek statkowy Peru: Podobno jedyna polecana firma to Henry, która ma różne statki, wszystkie z „Henry” w nazwie: Henry II, Henry IV itd. Statki innych firm ponoć nie są wystarczająco ochraniane i zdarzają się na nich ataki rzecznych „piratas”, czyli złodziei, napadających w nocy na statki. Wszystkie statki pływające na tej trasie wyglądają jednak znacznie gorzej niż te brazylijskie. Wszystkie też służą głównie do przewozu towarów. Mimo że przewóz pasażerów to tylko dodatkowa ich funkcja, było ich tu naprawdę multum, a liczba hamaków stłoczonych jeden przy drugim przerosła znacznie moja wyobrażenia (dwa razy bardziej ciasno niż w Brazylii).
Jedzenie:
- BR: Jedzenie nie jest wliczone w cenę rejsu. Cena śniadania to każdorazowo 5 reali, a obiadu i kolacji po 10 reali. Posiłki były dostępne w mini-stołówce. Dominował ryż, mięso i fasola – praktycznie każdy obiad i kolacja to ten sam zestaw. Na statku była dostępna woda do picia za darmo.
- Peru: Posiłki są wliczone w cenę. Śniadanie to owsianka i bułki. Obiad i kolacja to zwykle ryż z kurczakiem i platanem, a czasem zupa. Mało urozmaicone jedzenie, ale najeść się można. Napoje i woda nie były wliczone, a te dostępne na statku były dość drogie.
Co wziąć (w każdym przypadku właściwie ten sam zestaw):
Hamak – to absolutna podstawa naszego wyposażenia (no chyba, że decydujemy się na spanie w kajucie, ale nawet wtedy warto mieć hamak, żeby mieć gdzie spędzać dni ;)). Hamaki kupimy tanio na portowych targach (w Brazylii od ok. 20-30 reali, w Peru ok. 25 soli). Do zawieszenia hamaka musimy dokupić też linki.
- Moskitiera (ewentualnie)
- Śpiwór
- Sztućce i talerz/miseczka do posiłków (konieczne w Peru)
- Spray przeciw komarom
- Krem z filtrem do opalania
- Papier toaletowy (konieczność!)
- Woda (zwłaszcza w Peru!)
- Jedzenie (w Peru wystarczą jakieś drobne przekąski czy owoce, w Brazylii lepiej wziąć trochę więcej jedzenia).
- Książka, karty do gry itp. 😉
O czym pamiętać/na co uważać:
- Czy to w Peru, czy to w Brazylii – nigdy nie wiadomo, kiedy statek wypłynie i ile dokładnie będzie trwać rejs. Zwłaszcza w Peru, w związku z ogromną ilością towaru załadowywanego na statek nikt do końca nie wie, kiedy w końcu będzie można wyruszyć (my mieliśmy dobowe opóźnienie). Warto więc od razu w swoim planie podróży przewidzieć zapas czasu na amazońskie atrakcje.
Gdy decydujemy się na spanie w hamaku, powinniśmy przybyć na statek sporo wcześniej, żeby znaleźć sensowne miejsce na jego rozwieszenie. Hamak powinniśmy rozwieszać odpowiednio daleko od toalet, od generatora prądu (głośno!), od miejsca, którym wchodzi na statek większość osób (bardziej tłoczno!). Warto też dowiedzieć się od obsługi, z której strony będzie bardziej padać deszcz (zwykle pada trochę na ukos ;)) i gdzie w przypadku ulewy nas za bardzo nie zmoczy :). Jeśli statek ma dwa piętra i na jednym jest bar (tak było w Brazylii), lepiej rozwiesić się na piętrze bez baru, gdyż inaczej głośna muzyka nie da nam spać do późna.
- Jeśli decydujemy się na kabinę (choć nie na wszystkich statkach są dostępne), problemy hamakowe nas nie dotyczą. Mamy wtedy oczywiście dużo większy komfort, ale tracimy część jedynego w swoim rodzaju doświadczenia płynięcia.
- Śpiąc w hamaku wszystkie nasze bagaże kładziemy na podłodze, pod hamakiem. Najcenniejsze rzeczy powinniśmy mieć jednak zawsze przy sobie (a w nocy – z nami, w hamaku). Szczególnie uważać należy podczas przystanków w portach, gdy na statek wchodzi cała rzesza sprzedawców.
Atrakcje statkowe:
Główna atrakcja do oglądanie najbardziej niesamowitej rzeki na świecie i podziwianie jej zmieniającego się brzegu. W Brazylii owy brzeg wydał mi się bardziej dziki – było widać więcej dżungli, a pomiędzy drzewami gdzieniegdzie pojedyncze chatki – autentyczne, bez elektryczności. W Peru dużo więcej było plantacji, wykarczowanych obszarów, wiosek, a przybrzeżna dżungla nie była aż tak gęsto porośnięta. Zachód słońca i rozgwieżdżone niebo wszędzie były jednak tak samo piękne :).
-
Tak doczepiają się dzieciaki do statku W Brazylii można też obserwować bardzo ciekawy spektakl z miejscowymi dziećmi „przyczepiającymi się” do statku. Kilkuletnie dzieciaki mieszkające w nadbrzeżnych chatkach, gdy tylko zobaczyły zbliżający się statek, wskakiwały do drewnianej łódeczki, którą do nas podpływały, by następnie doczepić swoją łódeczkę do burty statku i wdrapać się na pokład. A wszystko to by zaoferować pasażerom świeże owoce, krewetki i inne naturalne smakołyki. W Peru tego elementu brakowało ;).
- Zarówno w Brazylii, jak i w Peru największym urozmaiceniem dnia na statku są nieliczne (jeden albo dwa dziennie) postoje w małych miasteczkach przy brzegu. Za każdym razem na pokład wchodzi kilkunastu sprzedawców, wykrzykując, co tam mają do sprzedania. Przystanki są jednak zwykle zbyt krótkie, żeby zejść ze statku i zwiedzić miasteczko.
- W Brazylii na górnym pokładzie mieścił się bar, gdzie koncentrowało się życie statku. To na plastikowych krzesłach przy barku spotykają się podróżujący, by pograć w karty, wypić wspólnie piwo i popatrzeć na znajdujący się tu telewizor, w którym królowały teledyski brazylijskich gwiazd popkultury. W Peru nie było oddzielnej części barowej.
- Główną atrakcją rejsu będziemy jednak my ;). Zdecydowana większość statkowego towarzystwa to miejscowi podróżujący do miejsc zamieszkania bądź miejsc swojej pracy, często z całą rodzina i całym swoim dobytkiem. Mamy więc dużą szansę być jedynymi białymi na statku. Z całą pewnością więc duża część miejscowych będzie bardzo chciała z nami porozmawiać, dowiedzieć się, skąd jesteśmy, co tu robimy. O znajomości statkowe nie jest trudno.
Porównając oba doświadczenia płynięcia Amazonką stwierdzam, że rejs peruwiański był bardziej ekstremalny. Było dużo bardziej tłoczno, brudno, a statek był w znacznie gorszym stanie (do tego upakowany do granic możliwości towarami). Brakowało też trochę wspólnej przestrzeni barowej, którą mieliśmy na brazylijskim statku. Pod względem przeżyć to właśnie doświadczenie peruwiańskie wydało mi się jednak jeszcze bardziej autentyczne. W Brazylii natomiast trochę ciekawszy wydaje się brzeg Amazonki, a rzeka jest też w wielu miejscach znacznie szersza. Jeśli wybieramy się w taką podróż po raz pierwszy, wydaje mi się, że lepiej zacząć od Brazylii, gdzie nie przeżyjemy aż tak wielkiego szoku ;).
Skąd byśmy jednak nie płynęli, rejs będzie przeżyciem niezapomnianym. Wpatrując się w brzeg niezwykłej rzeki czy oglądając słońce zachodzące nad amazońską dżunglą mogłam poczuć się jak bohaterka programów podróżniczych, które to kiedyś z zapartym tchem oglądałam. Ja swoje amazońskie marzenie spełniłam, a Ty? 🙂
Dzięki za ten artykuł, sporo przydatnych informacji.
Czy orientujesz się czy na statku można było kupić jakikolwiek posiłek bezmięsny czy wszystko było wymieszane?
PolubieniePolubienie
W Brazylii samemu się nabierało sobie porcje, więc można było wziąć np. sam ryż albo makaron i fasolę. A w Peru dawali Ci gotowe „danie”, ale tego mięsa zwykle tam było niedużo i można było je spokojnie „odseparować”. Opcji kupienia posiłku wegetariańskiego nigdzie nie było… Polecam Ci w takim wypadku wziąć trochę więcej swojego jedzenia.
PolubieniePolubienie
Dzięki! 🙂
PolubieniePolubienie
Zgrabnie napisane, stymuluje wyobraznie! Ciekawi mnie, czy warto probowac bez znajomosci hiszpanskiego?
PolubieniePolubienie
Myślę, że zawsze warto próbować :D. Na pewno będzie trudniej, ale poznałam już takich, co tu jakoś bez języka podróżują ;). Choć polecam przynajmniej podstawowe zwroty opanować.
PolubieniePolubienie
[…] sobie na statku w czasie rejsu Amazonką, nagle zagaduje do mnie jakaś dziewczyna, zaczynając ze standardowymi pytaniami (skąd jestem, co […]
PolubieniePolubienie
Czytam z zapartym tchem bo właśnie planujemy podróż po Amazonii i być może także rejs z Tabatingi do Manaus. Fajnie poczytać o Twoich doświadczeniach😊pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super 😀 Już zazdroszczę :))
PolubieniePolubienie
A co z komarami? Dawały się we znaki? Byliśmy w peruwiańskich górach, w okolicy Machu Picchu i strasznie tam dokuczały (właściwie żadne repelenty z najwyższą nawet zawartością DEET ich nie odstraszały). Wtedy że zgrozą zastanawialiśmy się co też się musi dziać na takim statku po Amazonce…
PolubieniePolubienie
Na Amazonce w moim przypadku nie było tak źle. Ani w Peru, ani w Brazylii nie było jakoś bardzo dużo komarów, ale podobno to zależy od sezonu.
PolubieniePolubienie