Boliwia praktycznie

Boliwia to zdecydowanie jeden z najpiękniejszych krajów na świecie, gdzie widoki bezustannie powalają na kolana (więcej na ten temat tu). Z drugiej strony nie jest to kraj, gdzie zawsze podróżuje się łatwo, przyjemnie i bezproblemowo.

Dlatego też do podróży do Boliwii powinniśmy jak najlepiej się przygotować i być świadomymi potencjalnych zagrożeń ;).Boliwia Laguna Colorada 1

Jak się dostać

Niestety z Europy jest bardzo mało bezpośrednich połączeń do Boliwii. Połączenia z Madrytu do Santa Cruz (największego boliwijskiego miasta) oferuje Iberia, BoA (linie boliwijskie) i AirEuropa. Loty w dwie strony z Madrytu przed pandemią można było znaleźć za ok. 2500-3000 PLN. Teraz niestety jest jeszcze trudniej – dobre promocje lotów do Boliwii zdarzają się bardzo rzadko. Szybciej możemy trafić na okazję szukając lotów do Chile albo Peru (promocje miewa np. Iberia czy KLM), a zwiedzanie Boliwii można połączyć ze zwiedzaniem tych krajów (szczególnie jeśli mamy trochę więcej czasu).

Formalności/Zasady COVID

Przy pobycie do 90 dni wiza nie jest potrzebna. Przy pobycie dłuższym niż 3 miesiące powinniśmy ubiegać się o wizę w Ambasadzie Boliwii w Berlinie (choć podobno nie jest to prosty proces). Ani wjazd do Boliwii, ani wyjazd z tego kraju nie wiążą się z żadnymi opłatami wjazdowymi/wyjazdowymi. Zlikwidowane zostały też obowiązujące wcześniej formularze wjazdowe.

By wjechać do kraju musimy mieć spełniony 1 z 3 wymogów: certyfikat COVID, negatywny wynik testu PCR na covid (wykonanego do 72 godzin przed podróżą) albo testu antygenowego (wykonanego do 48 godzin przed podróżą). Więcej na temat zasad covid tu.

Więcej informacji nt. formalności znajdziecie na stronie MSZ.

Szczepienia i zdrowie

Zalecane są szczepienia na żółtą febrę, dur brzuszny, WZW A+B, błonicę, tężec. Na wschodzie Boliwii i na obszarze porośniętym dżunglą zalecana jest profilaktyka antymalaryczna.

Jako że duża część z najpopularniejszych regionów Boliwii leży na obszarach wysokogórskich (ok. 4000 m n.p.m.), część turystów cierpi na chorobę wysokościową (zwaną tu „soroche”), objawiającą się bólem i zawrotami głowy czy wymiotami. Dobrze kupić w miejscowych aptekach tabletki zwalczające jej objawy. Pomocne może być także żucie liście koki (które można kupić tu właściwie wszędzie) i picie herbatki z koki.

Kiedy jechać

Właściwie każda pora ma swoje dobre strony. Najbardziej dogodna do podróży jest ta od czerwca do września. Mimo że temperatury, zwłaszcza w nocy, są niższe, pogoda jest najstabilniejsza i najmniej pada. Od grudnia do marca trwa pora deszczowa i część dróg może okazać się nieprzejezdna. Jednocześnie to właśnie wtedy pokryty wodą Salar de Uyuni wygląda najpiękniej.

Waluta

1 boliviano (BOB) = 0,69 PLN (stan na dzień 25.08.2022). Najlepiej przywieźć ze sobą dolary, które wymienimy na granicy albo w kantorach w większych/turystycznych miastach. W większych miastach możemy też wypłacić pieniądze z bankomatu, ale w mniejszych miejscowościach może być problem ze znalezieniem działającego bankomatu. Zawsze powinniśmy więc mieć przy sobie gotówkę. Kartą płacić można w niewielu miejscach: w supermarketach, lepszych restauracjach, dużych sklepach turystycznych (ale w przypadku tych ostatnich i tak bardziej opłaca się płacenie gotówką, bo płacąc gotówką mamy dużo większą szansę na otrzymanie od sprzedawcy rabatu ;)).

Boliwia jest bardzo tanim krajem do podróżowania… jeśli wiemy, co jak i gdzie ;). Jedząc na targach i nocując w tanich miejscowych hotelikach z pewnością nasz podróżniczy budżet nie będzie zbyt wysoki. Ja w Boliwii wydawałam średnio 70-80 BOB (11-12 USD) dziennie. Należy jednak uwzględnić, że gdy planujemy wykupować zorganizowane wycieczki (np. na Salar de Uyuni czy Drogę Śmierci) budżet ten raczej będzie wyższy.

Ceny przykładowych produktów poniżej:

– zestaw obiadowy (zupa+drugie danie) w najtańszych knajpach/na targu – 10-15 BOB (w lepszych restauracjach ok. 2-3 razy drożej)

– przekąska uliczna (np. hot dog czy hamburger) – ok. 5-10 BOB

– cappuccino w kawiarni – ok. 10-15 BOB

– małe piwo w sklepie – 6-8 BOB

– butelka wody 1l w sklepie – ok. 4 BOB (najbardziej opłaca się kupować wodę w 0,5-litrowych torebkach za 0,5 BOB ;))

– butelka coli 0,5l w sklepie – ok. 5 BOB

Ceny zorganizowanych wycieczek:

– Salar de Uyuni (3 dni) – od ok. 100 USD

– Droga Śmierci rowerem – od ok. 40 USD

Wycieczek nie opłaca się rezerwować wcześniej przez internet. Znacznie mniej zapłacimy szukając, porównując i negocjując na miejscu :).

Gdzie spać

Jeśli bardziej niż na luksusach zależy nam na dobrej cenie to i w tym przypadku nie ma sensu rezerwowanie niczego wcześniej. Zazwyczaj nie ma problemów ze znalezieniem noclegu na miejscu w hostelach czy hotelach (bardzo często w miejscowych hotelach możemy za własny pokój zapłacić lepszą cenę niż za łóżko w wieloosobowej sali w gringo-hostelu). Ceny za nocleg zaczynają się od 20-30 bolivianos (11-17 zł).

Couchsurfing już całkiem dobrze działa i w Boliwii (choć przede wszystkim w większych miastach), więc warto spróbować także szukania noclegów u miejscowych przez ten portal.

Gdzie jeść

Jedzenie to moim zdaniem jedna ze słabszych stron Boliwii. Wszędzie tylko kurczaki, kurczaki i jeszcze raz kurczaki. No dobra… może trochę przesadzam, ale znalezienie bardziej wyszukanej kuchni może być dość trudne. Boliwijska kuchnia zwyczajnie wydała mi się dość nudna… ale przynajmniej jest tanio ;). Obiad możemy zjeść za równowartość 5-7 zł. Pierwsze danie to zawsze zupa (szczególnie warto spróbować wszechobecną, ale zwykle naprawdę dobrą zupę z orzeszków ziemnych, czyli sopa de mani). Drugie danie to najczęściej kurczak w jakimś sosie, kotlet z kurczaka, ewentualnie inny rodzaj mięsa – podawane z ryżem albo z makaronem.

Wsród tych niespecjalnie ciekawych danie wyróżnia się jednak kilka bardziej interesujących. Mi szczególnie zasmakowało pique macho (mieszanka wołowiny, kiełbasy, frytek, jajka, warzyw itd.), saice (mięsno-warzywna mieszanka na ostro) i majadito (ryż w sosie pomidorowym z suszonym mięsem, podawany z jajkiem sadzonym i smażonym warzywnym bananem). Będąc w Oruro spróbujmy też tamtejszego przysmaku: charque, czyli suszonego mięsa z lamy.

Wśród ulicznych przekąsek rządzą natomiast hamburgery i salchipapas (frytki z parówką ;)). Osobiście bardziej polecałabym empanadas, czyli smażone albo pieczone pierogi z różnymi nadzieniami (zwykle mięsne, czasem z serem).

Api con pastel boliwia (1 of 2)
Api con pastel

Jeśli lubimy słodkości nie możemy nie spróbować api (słodki, gęsty napój z fioletowej i białej kukurydzy) – obowiązkowo z pastel (słodki placek z serem) albo buñuelo (rodzaj dużego pączka).

W Boliwii bez problemu kupimy jedzenie na ulicy ;)
W Boliwii bez problemu kupimy jedzenie na ulicy 😉

Jeśli chcemy sami przyrządzać swoje posiłki, najlepiej i najtaniej zaopatrywać się na lokalnych targach („mercados”).

Jak się przemieszczać

W Boliwii najpopularniejsze jest przemieszczanie się autobusami. Autobusy te często są stare i rozwalające się, a drogi kiepskiej jakości. W górach standardem jest brak asfaltu i ogromne przepaście, więc emocji na pewno nie zabraknie. Na szczęście istnieją już lepsze firmy z siedzeniami typu „cama” (tj. niby „łóżko”), z ogrzewaniem i łazienką ale niestety nie zawsze obietnice przedstawicieli poszczególnych firm pozostaną spełnione. Niemniej, na długich, nocnych trasach warto zainwestować trochę więcej bolivianos, by mieć zapewniony lepszy standard autobusu. Miejmy również na uwadze, że praktycznie zawsze będziemy jechać 2-3 godziny dłużej niż zostało nam to powiedziane ;). Plusem tutejszych autobusów jest jednak to, że nie są zbyt drogie i za 10-godzinną podróż zapłacimy często równowartość około 30-50 złotych (zależnie od standardu). Najlepiej ceny przejazdów negocjować na dworcu, gdzie poszczególne firmy prześcigają się w oferowaniu nam lepszej ceny. W Boliwii standardowo nie opłaca się kupować biletów z wyprzedzeniem. Przykładowe ceny biletów autokarowych (tych nieco niższego standardu ;)):

  • La Paz – Oruro (3 godziny): 20-25 BOB
  • Oruro – Potosi (5 godzin): 25-30 BOB
  • Potosi – Cochabamba (9-10 godzin): 40-60 BOB
  • Cochabamba – Santa Cruz (10 godzin): 50-60 BOB

Na krótszych dystansach (do 3-4 godzin), szczególnie pomiędzy mniejszymi miejscowościami popularne są minibusy, które nie wyjeżdżają z dworca, a z konkretnych punktów/ulic w poszczególnych miastach. O szczegóły w takich przypadkach powinniśmy dowiadywać się miejscowych. Przykładowo: do położonej 3 godziny drogi od La Paz miejscowości Sorata minibus odjeżdża z okolic centralnego cmentarza i kosztuje 20 bolivianos.

Połączeń kolejowych za dużo nie ma. Podobno dobrą opcją jest trasa kolejowa z Oruro do Uyuni. Osobiście polecam też podróż słynnym „pociągiem śmierci” z granicy brazylijskiej przez region misji jezuickich do Santa Cruz, ale decydując się na ten przejazd musimy uzbroić się w cierpliwość, gdyż pociągi nigdy nie odjeżdżają i nie dojeżdżają na czas.

Ostatnimi czasy pojawiło się coraz więcej połączeń lotniczych. Planując podróż między daleko od siebie położonymi większymi miastami możemy rozważyć tę opcję. Miejmy jednak na uwadze, że będzie to kilkakrotnie droższa opcja niż podróż autobusem. Cena połączenia lotniczego między Santa Cruz a La Paz to ok. 70-80 USD. Autobusem trasa zajmie nam ok. 18 godzin, a samolotem… godzinę.

Bezpieczeństwo

  • W ostatnich latach (szczególnie po wyborach z 20.10.2019) sytuacja polityczna w Boliwii bywa napięta. Dość częste są protesty, manifestacje i blokady dróg. Sprawdzajmy sytuację na bieżąco (szczególnie na lokalnych stronach internetowych) i zasięgajmy rady miejscowych. Jeśli szykuje się gdzieś jakaś większa demonstracja polityczna, lepiej tego miejsca w danym momencie unikać, bo może zrobić się naprawdę niebezpiecznie.
  • W Boliwii niestety wciąż dość częste są kradzieże kieszonkowe, zwłaszcza w zatłoczonych miejscach (targi, place, obchody regionalnych świąt), a miejscowi kieszonkowcy znają najbardziej wymyślne sposób na pozbawienie turysty kosztowności (więcej tu).
  • Zdarzają się też kradzieże bagażów z autobusów międzymiastowych. Może się zdarzyć, że bagaż schowany w luku bagażowym nie dojedzie do celu (szczególnie w gorszych firmach jeżdżących na nocnych trasach). Jeśli to możliwe, dobrze jest zabrać go ze sobą do środka autobusu lub zapakować w worek lub miejscowe torby, żeby się za bardzo nie wyróżniał. Prośmy też zawsze o bilecik potwierdzający oddanie bagażu do luku.
  • Powinniśmy też szczególnie uważać łapiąc w nocy taksówkę z ulicy, gdyż zdarzają się napady na gringos w pseudo-taksówkach. W dużych miastach polecam korzystanie z aplikacji Uber albo poleconej przez miejscowych firmy taksówkarskiej.
  • Jak w większości krajów latynoskich, lepiej ograniczyć też samotne nocne spacery po centrach dużych miast.

Więcej o latynoskim bezpieczeństwie tu.

O czym pamiętać

  • W Boliwii będzie wysoko... i zimno!
    W Boliwii będzie wysoko… i zimno!

    W związku z dużymi wysokościami, na jakich położone są główne atrakcje Boliwii nastawmy się też na to, że raczej nie będzie nam tu zbyt ciepło. Dość spore są też różnice temperatury między dniem a nocą. Bardzo polecam zatem lokalne, cieplutkie ubranka z alpaki ;). Podczas podróży nocnymi autobusami często na ogrzewanie nie mamy co liczyć, więc koniecznie weźmy ze sobą śpiwór albo koc do przykrycia się.

  • Warto stosować zasadę ograniczonego zaufania, będąc przygotowanymi na to, że część osób może nas celowo albo niecelowo wprowadzić w błąd (część niedomówień może wynikać ze zwykłej latynoskiej chaotyczności). Nie wierzmy pierwszej napotkanej osobie, że nasz autobus już odjechał czy że nie istnieją inne opcje dojechania z punktu A do punktu B. Starajmy się sprawdzać wszystkie możliwości u wielu źródeł.
  • Powinniśmy też podchodzić ostrożnie do przedstawianych nam cen (czy to na targu, czy w autobusie, czy w taksówce) i wytrwale się targować, gdyż prawie zawsze pierwsza cena oferowana turyście jest za wysoka. Płacąc za coś w sklepach czy knajpach, zawsze sprawdzajmy, czy wydano nam dobrze resztę.
  • Boliwia okolice Salaru de Uyuni
    Wycieczka na Salar de Uyuni

    Należy również uważać wykupując wycieczki w miejscowych agencjach. Opierajmy się przede wszystkim na rekomendacjach innych podróżników. Wśród oferujących wycieczki na Salar de Uyuni sporo jest oszustów, z którymi nie dość, że nie otrzymamy wszystkich obiecanych świadczeń, to często nie zobaczymy wszystkich atrakcji, które mieliśmy odwiedzić. Kupując natomiast wycieczkę na Drogę Śmierci, największą uwagę zwróćmy na rodzaj rowerów, którymi będziemy jechać (bez porządnych rowerów wycieczka może stać się mało bezpieczna).

  • Uczmy się hiszpańskiego! W Boliwii mało kto mówi po angielsku, więc znajomość chociaż podstawowych hiszpańskich zwrotów jest wręcz koniecznością. Dzięki znajomości hiszpańskiego nie tylko będziemy mogli wynegocjować lepsze ceny, ale też będziemy lepiej traktowani przez miejscowych.
  • Część osób w Boliwii, szczególnie na obszarach wysokogórskich może robić wrażenie zamkniętych i niezbyt przyjaźnie nastawionych do turystów. Fakt jest taki, że nie są to osoby może tak otwarte jak np. Kolumbijczycy, ale w rzeczywistości nie taki Boliwijczyk straszny, jak się wydaje, ale zwykle potrzeba więcej czasu, by się o tym przekonać ;).
  • Planując podróż po Boliwii, zostawmy sobie jakieś 2-3 dni zapasu na nieprzewidziane sytuacje, które na pewno nas tu zastaną. Strajki, zablokowane drogi, zepsute autobusy, zamknięte atrakcje turystyczne z powodu jakiś lokalnych świąt powodują, że nigdy do końca nie wiadomo, ile zajmie nam zwiedzanie ;).

Więcej o potencjalnych problemach tu.


Jeśli wybieracie się do Boliwii przeczytajcie też o tym, co w tym kraju najpiękniejsze.

Reklama

5 komentarzy do “Boliwia praktycznie

    • Zupa z orzeszków ziemnych faktycznie bardzo popularna, ale na główne danie trafiałam właściwie wszędzie na same kurczaki. Jechałam od granicy z Brazylią do granicy z Peru i wszędzie to samo… Fakt, że stołowałam się głównie w miejscowych, tanich knajpkach, więc pewnie w jakiś turystycznych restauracjach jest lepiej. W parku Madidi niestety nie byłam, a rybę udało mi się w Boliwii zjeść raz – na jeziorze Titicaca i to był najlepszy posiłek wyjazdu ;). To oczywiście tylko moje spostrzeżenia… choć kilku moich znajomych też podróżujących po Boliwii je podziela, ale może też mieli pecha… A może po prostu za mało staraliśmy się znaleźć coś ciekawego kulinarnie ;). Fakt jest jednak taki, że w Peru codziennie mogłam jeść co innego na obiad, i to bez zbytnich poszukiwań.

      Polubienie

  1. Kurczaki to przekleństwo całej Ameryki Łacińskiej, no może z wyjątkiem krajów stekowych 🙂
    Przejechałem motocyklem od Alaski do Patagonii i z powrotem i słowo pollo było pierwszym poznanym, a wracając obiecałem sobie że nie zjem kurczaka przez najbliższy rok 🙂

    Ale za to Ameryki dają wiele innego, że o kurczakach można zapomnieć 🙂

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s