Bezpieczeństwo w latynoskich podróżach

Jadę nocnym autobusem z São Paulo do Florianopolis, surferskiego raju  do południu Brazylii. Rano zauważam, że w torbie, którą trzymałam pod nogami nie ma portfela. Co prawda najcenniejsze rzeczy miałam schowane gdzie indziej, a w portfelu były tylko polskie dokumenty i jakieś drobniaki, ale i tak konieczność wyrabiania wszystkiego na nowo to nic przyjemnego. Idę do kierowcy i robię aferę. Zatrzymujemy autobus na poboczu i kierowca informuje pasażerów, że prawdopodobnie jest wśród nas złodziej. I właśnie w tym momencie siedzący przede mną pasażerowie „jakimś cudem” znajdują mój  portfel na podłodze, krzycząc: „Oo! Tu coś leży!”. Okazuje się też, że nie byłam jedyną osobą, której coś zginęło, ale w trakcie śledztwa wszystkie inne zguby również zostają cudownie odnalezione… na podłodze przy tych samych pasażerach, którzy odnaleźli mój portfel. W związku z tym, że ostatecznie nic nikomu nie zdołano ukraść, autobusowe śledztwo zostaje umorzone, a my wraz ze współpasażerami-złodziejami kontynuujemy podróż.

Przestrzegania podstawowych zasad bezpieczeństwa uczyłam się w Ameryce Południowej na własnych błędach. Przydarzyły mi się jeszcze historie z komórką ukradzioną w czasie brazylijskiej imprezy, jak i przypadkowy boliwijski tłum, który przyczynił się do zniknięcia kolejnej komórki.

Biedniejsze okolice Limy
Biedniejsze okolice Limy

Podróżowanie po Ameryce Południowej nie zawsze bowiem jest łatwe, nie zawsze jest też bezpieczne. I niestety nie wszystkich niebezpiecznych sytuacji unikniemy. Napady na budynki (tak, to też mi się przytrafiło), napad z bronią w ręku na ulicy – w takim przypadku nic nie zrobimy i lepiej po dobroci oddać, co się ma. Są jednak też takie sytuacje, gdzie kradzieży możemy uniknąć, zachowując pewne środki ostrożności.

Wszystkie przypadki, o których wspomniałam powyżej przydarzyły mi się w trakcie mojego pierwszego pobytu w Ameryce Łacińskiej. Potem latynoskich podróży było jeszcze wiele (ostatnimi czasy więcej czasu spędzam tam niż w Polsce) i już nigdy nic podobnego się nie przytrafiło. Można pomyśleć, że kwestia szczęścia, ale moim zdaniem to raczej kwestia doświadczenia i mojej większej ostrożności. Wiem już na co uważać, jak się zachowywać w jakich sytuacjach, co robić i czego gdzie nie robić.

Jak zatem potencjalnej kradzieży uniknąć? Poniżej przedstawiam moje rady na bezpieczne latynoskie podróże. Zaznaczam, że nie jest to poradnik dla starych wyjadaczy, a raczej dla osób, które dopiero wybierają się w większą podróż ;).

  • Przechowywanie pieniędzy i dokumentów

Po pierwsze: pieniądze, karty i dokumenty powinniśmy trzymać w więcej niż jednym miejscu. W sklepach podróżniczych obecnie można kupić sporo użytecznych gadżetów: paski z nerka podróżnaukrytymi kieszonkami, saszetki na biodro, sakiewki na szyję itp. Osobiście jestem miłośniczką płaskiej „nerki”, która noszona pod spodniami jest praktycznie niewidoczna, a możemy schować w niej naprawdę sporo – pieniądze, paszport czy nawet komórkę, dlatego w regionie latynoskim nie zdarza mi się podróżować bez niej. Zwłaszcza podczas nocnych przejazdów autobusowych mam w ten sposób gwarancję, że nawet jeśli ktoś dobierze się do mojego plecaka, najważniejsze rzeczy zostaną przy mnie (od historii z brazylijskim przejazdem trzymam tu również polskie dokumenty ;)).

W krajach wyższego ryzyka nie używam też już prawie w ogóle portfela. Drobne na bieżące wydatki mam zwykle w kieszeni spodni albo innym łatwo dostępnym miejscu, żebym w sklepie nie musiała ujawniać swojej nerkowej skrytki. W razie ewentualnego napadu mamy też w ten sposób jakieś pieniądze na wierzchu, żeby dać „na odczepnego”.

Nie do końca polecam używania sakiewki na szyję, którą prawie zawsze widać i dla potencjalnego złodzieja może być bardzo kusząca. Dobrym babskim patentem (nie bez powodu stosowanym przez wiele miejscowych kobiet) jest natomiast trzymanie gotówki w staniku – totalnie niewidoczne i bezpieczne ;).

  • Bagaż w podróży

KLM lotZawsze najlepszym rozwiązaniem jest trzymanie najważniejszych rzeczy „na sobie”, a nie w oddzielnej torbie. Takiego np. aparatu jednak zwykle do nerki nie zmieścimy. Dlatego też torbę/plecak z wartościową zawartością powinniśmy mieć zawsze „na oku”, a podczas przejazdów na kolanach. Cenniejszych przedmiotów nigdy nie powinniśmy trzymać w bagażu, który dajemy do luku bagażowego. W takiej np. Boliwii zdarzają się kradzieże plecaków z luków autobusów. Ja na tyle byłam tym „zestrachana”, że zwykle nawet duży plecak brałam ze sobą do środka autokaru. Mało to wygodne, bo miejsca na nogi nie było prawie wcale, ale przynajmniej mój bagaż dojeżdżał zawsze do celu. Jeśli jednak wkładamy bagaż do luku, sprawmy, by nie rzucał się za bardzo w oczy. Warto nabyć jakieś worki albo miejscowe kolorowe płachty, żeby nasze plecaki nie wyglądały aż tak „gringo”. Na szczęście w wielu innych krajach (Brazylia, Peru, Argentyna itp.) nie ma już takiego problemu, gdyż zdając bagaż, dostaniemy bilecik do niego przypisany i ryzyko, że ktoś po prostu wyciągnie sobie z luku nasze rzeczy jest nieco mniejsze.

Także jak już na miejsce dojedziemy i będziemy akurat np. w hostelu, dobrze i tu na swój bagaż uważać. W pokojach, w których śpimy nie powinniśmy zostawiać nic cennego. Dobrze mieć ze sobą kłódeczkę, żeby najważniejsze rzeczy schować do hostelowych skrytek (dostępne w wielu latynoskich hostelach).

A co zrobić, jeśli akurat w jakimś mieście nie korzystamy z noclegu, a potrzebujemy zostawić rzeczy gdzieś na czas zwiedzania? Nie zawsze na dworcach są przechowalnie, a i nie zawsze w ogóle w danym mieście jest dworzec. Warto spróbować wtedy na policji (choć nie zawsze się na to zgadzają), w punkcie informacji turystycznej albo jakimś hostelu/hotelu. A jeśli żadna z  tym opcji nie będzie dostępna, polecam spróbować w jakiejś knajpie czy kawiarni (w której najlepiej wcześniej coś kupić, żeby wzbudzić zaufanie). Tu wciąż pamiętamy jednak o tej podstawowej zasadzie: najważniejsze rzeczy zabieramy ze sobą!

  • Karty kredytowe i wymiana pieniędzy

Zawsze przy wypłacaniu czy wymienianiu pieniędzy powinniśmy uważać, w jakim miejscu to robimy. Wypłata – najlepiej z bankomatów zlokalizowanych przy bankach i w tzw. „lepszych” dzielnicach. Pamiętam, jak na północy Brazylii moja koleżanka ostrzegała mnie, żebym przypadkiem nie wypłacała pieniędzy z bankomatu koło jej domu, bo bywa, że na wypłacających czatują tam miejscowe gangi. Podobne historie zdarzają się też przy niektórych kantorach.

Natomiast odnośnie wymiany pieniędzy: z reguły nie powinniśmy wymieniać ich od ulicznych „cinkciarzy”, którzy być może i mają trochę lepszy kurs, ale nie mamy gwarancji, że pieniądze nie będą fałszywe (tak, to się zdarza). Mówię „z reguły”, bo jeśli w danym miejscu mamy miejscowych znajomych, którzy mają swoich polecanych „wymieniaczy” możemy z ich pomocy skorzystać.

A jak jest z płatnościami kartą? W lepszych, większych sklepach czy supermarketach, w lepszych restauracjach i kawiarniach zdarza mi się kartą płacić. Nie zapłaciłabym jednak w ten sposób na miejscowych targach (tak, zdarza się już czasem, że niektóre stoiska mają swoje terminale!) czy gorzej wyglądających barach.

  • Na ulicy i w knajpie

Przede wszystkim nie pokazujemy, co cennego mamy przy sobie. W wielu latynoskich miejscach lepiej unikać używania komórki na ulicy. Nie jednemu z moich miejscowych znajomych przydarzyła się historia z wyrwaniem komórki w czasie rozmowy. Nie należy również kłaść telefonu (jak również innych ważnych rzeczy) na stole w knajpie, a torebki też lepiej nie zostawiać na siedzeniu obok. Nigdy nie wiadomo przecież, kto do restauracji wejdzie.

Przerażają mnie też ci wszyscy gringos latający zawsze i wszędzie z aparatami na wierzchu. Po co kusić los? Aparat wyjmujemy tylko wtedy, gdy go potrzebujemy.

W czasie zwiedzania najlepiej nie mieć ze sobą zbyt wielu cennych rzeczy. W większości przypadków karty kredytowe oraz paszport lepiej zostawić w hostelu (ale w sejfie/skrytce) czy w mieszkaniu. Ze sobą nosimy tylko kopie paszportów i potrzebną w danym momencie gotówkę. Jeśli jednak nie ma innej opcji i musimy ważniejsze rzeczy mieć ze sobą pamiętajmy, by mieć je dobrze ukryte (najlepiej wspomniana wcześniej płaska nerka).

  • Uwaga na tłumy

W latynoskich krajach szczególnie powinniśmy uważać na wszystkie spodziewane i niespodziewane tłumy, które nas otaczają. Gdy nagle pojawia się tłum, którego wcześniej nie było, powinniśmy mieć świadomość, że najpewniej coś się święci. A jeśli jeszcze na dodatek ktoś nas czymś obrzuca w tym momencie to już w ogóle (historie kradzieży w nagłych tłumach znajdziecie tu i tu).

A jeśli tłum nie jest przypadkowy, tylko po prostu jesteśmy w tłocznym miejscu, jak np. targ? Standardowo i tak na rzeczy BARDZO uważamy i trzymamy wszystko jak najbardziej przy sobie.

  • Przemieszczanie się po mieście

Przede wszystkim nie szwendamy się po niepewnych/podejrzanie wyglądających miejscach, szczególnie po nocy. Jeśli miejscowi nam mówią, że gdzieś nie powinniśmy sami iść, to zwykle coś w tym jest. Zwykle – ale oczywiście nie zawsze. Poznałam też bardzo bogatych Brazylijczyków, którzy bywali tak rozpieszczeni, że wszędzie jeździli taksówkami i uważali, że w Brazylii w ogóle nie powinno się wsiadać do tak według nich niebezpiecznych autobusów miejskich (co jest grubą przesadą).

Bezpieczeństwo Ameryka Łacińska (1 of 5)
Puste uliczki Rio de Janeiro

Są też pewne zasady ogólne dotyczące przemieszczania się po latynoskich miastach. Pierwsza jest taka, że jak gdzieś jest podejrzanie mało ludzi (albo i w ogóle ludzi nie ma) to lepiej uważać i upewnić się, czy na pewno możemy tam iść. Kolejna jest taka, że lepiej unikać chodzenia po centrach latynoskich metropolii nocą. W wielu przypadkach popularne turystycznie stare miasta w nocy bywają wyjątkowo mało przyjemne. Następna jest taka by samemu (tzn. bez znających teren miejscowych) na tereny brazylijskich faweli czy innych biednych dzielnic nie wchodzić. Zwykle łatwo samemu się zorientować, że wchodzimy na teren takiej dzielnicy. A jeśli sami nie jesteśmy pewni, co robić… to pytajmy ;).

Choć i tak odnośnie chodzenia w niepewne miejsca – nie ma co popadać w paranoję i dobrze zdać się na intuicję (o ile oczywiście nasza intuicja nie podpowiada nam, że powinniśmy iść do faweli w środku nocy). Sporo jest tutaj kwestią perspektywy. Podczas mojego pierwszego wieczoru w Ameryce Południowej mój Couchsurfingowy host w Rio de Janeiro zabrał mnie i moją koleżąnkę na spacer po imprezowej dzielnicy Lapa. Chodziliśmy jakimiś dziwnymi bocznymi uliczkami, które wtedy wydawały mi się nieco przerażające. Po jakimś czasie spędzonym na tym kontynencie te same uliczki przestały już wydawać się takie straszne. Teraz stwierdziłabym raczej, że są całkiem zwykłymi latynoskimi uliczkami. Potrzeba jednak czasu, by zacząć wyczuwać, co jest tu ok, a co nie.

Lima
Pełna kontrastów Lima

A jak jest z komunikacją miejską? W dzień spokojnie możemy korzystać z miejskich autobusów. Późnym wieczorem czy w nocy zastanowiłabym się nad tym bardziej. Są latynoskie miasta, gdzie nie ma większego ryzyka i są takie, gdzie i miejscowi wieczorem autobusów unikają. Pozostają więc taksówki… Ale i tak jest tu pewne ryzyko. W Peru czy Boliwii to właśnie taksówki mają średnią famę i część osób uważa, że to na nie powinno się uważać, zwłaszcza w nocy. Należy zatem sprawdzić, czy pojazd jest odpowiednio oznaczony, a najlepiej zamówić przez telefon/aplikację taksówkę z lepszej korporacji. Bywają tu bowiem „taksówki”, które tylko udają, że są taksówkami i w których zdarzają się napady. Mimo wszystko w godzinach nocnych i tak to ten środek transportu jest pewniejszy niż nocne autobusy (które z resztą nie w każdym latynoskim kraju funkcjonują).

  • Przemieszczanie się między miastami

Gwatemala (27 of 27)A czym przemieszczać się między miastami? Zwykle nie ma problemu z poruszaniem się autobusami, nawet nocnymi. Uważając odpowiednio na swoje rzeczy możemy dość wygodnie i spokojnie dotrzeć nimi do celu. Ale… bywają takie trasy, których obawiają się nawet miejscowi. W Meksyku i Brazylii część osób ostrzegała mnie przed konkretnymi regionami i niektórymi drogami. Bywają trasy, których lepiej nie przebywać nocą, bo zdarzają się na nich napady rabunkowe. Które to trasy? Najlepiej na temat aktualnej sytuacji zorientowani są oczywiście miejscowi i to ich powinniśmy się o to pytać. Prawda jest jednak taka, że jeśli jakieś miejsce jest naprawdę niebezpieczne to zwykle ktoś nam o tym powie nawet bez pytania.

A co z autostopem w Ameryce Łacińskiej? Ja przyznaję, że nie wszędzie w tym regionie czuję się na tyle pewnie, żeby jeździć stopem (choć dochodzi do tego też inny czynnik w postaci mojego braku wystarczającej cierpliwości do tego środka transportu). Niektóre kraje (a czasem po prostu konkretne regiony w pewnych krajach) i nie mają rozwiniętej kultury jeżdżenia stopem, i nie wydają mi się wystarczająco bezpieczne do samotnego podróżowania w ten sposób (gdybym jeździła z kimś pewnie patrzyłabym na to trochę inaczej). Ale i tak w wielu miejscach stopem zdarza mi się jeździć. Przejechałam tak m.in. prawie całe Chile, większość Urugwaju, część Argentyny, niektóre regiony Meksyku. Do tego w wielu krajach jeździłam na krótkich dystansach. Jeżdżąc sama stopem uważam jednak szczególnie. Często próbuję sama zagadywać do konkretnych osób na parkingach przy trasach (szczególnie, gdy są to rodzinki czy pary). Zdarzało mi się też odmówić kilku propozycjom stopa, bo coś mi mówiło, że odmówić powinnam. Ufam intuicji. Czy zawsze jest niezawodna? Tego nie wiem, dlatego też mimo że mi szło póki co dobrze to do stopa w Ameryce Łacińskiej nikogo przekonywać nie będę.


Czy pamiętając o tym wszystkim da się w ogóle po krajach Ameryki Południowej podróżować swobodnie, bez poczucia ciągłego zagrożenia? Myślę, że tak. Po pewnym czasie spędzonym tutaj człowiek automatycznie dostosowuje się do tutejszych realiów. Wspomnianych wyżej zasad na południowym kontynencie przestrzegam już chyba nieświadowmie i nie utrudniają mi one jakoś szczególnie życia.

Nie ma też co wierzyć w plotki i informacje od osób, które w tym regionie nigdy nie były. Dość niedawno pewien popularny polski portal umieścił Kolumbię i Brazylię bardzo wysoko w rankingu miejsc najbardziej niebezpiecznych dla samotnie podróżującej kobiety. Jeździłam sama po obu tych krajach  i czułam się z tym co najmniej dobrze, ludzie byli niezwykle pomocni i potencjalnych utrudnień nie napotkałam.

Fawele RioOczywiście, że są w Ameryce Południowej rejony bardziej niebezpieczne, jak np. niestety aktualnie Wenezuela, gdzie porwania i napady, nie tylko rabunkowe sie zdarzają. W większości miejsc jednak to zwykłe kradzieże są największym zagrożeniem. A w przypadku napadu rabunkowego, jeśli oddamy to, co mamy raczej nic nam się nie stanie. Bo raczej nikomu nie chodzi tu o zabijanie turystów dla samego zabijania. Podobnie z atakami terrorystycznymi, które praktycznie tu nie istnieją. W dzisiejszych czasach zatem bardziej ryzykowne może stać się podróżowanie po Europie.

Miałam co prawda, zwłaszcza po napadzie, który tu przeżyłam, momenty zwątpienia w ten region. Zakładam jednak, że zwyczajnie miałam pecha. W przeciągu ostatnich dwóch lat w Ameryce Łacińskiej spędziłam więcej czasu niż w Polsce i już nigdy więcej nic złego mi się nie przytrafiło. Znam też mnóstwo innych osob: i miejscowych, i zagranicznych, ktore mieszkają tu od dawna i też nigdy nie mieli żadnej nieprzyjemnej przygody. Ja w latynoskich realiach czuję się naprawdę dobrze. Jeżdżę sama i nie czuję się z tego powodu zagrożona. A wręcz przeciwnie: miejscowi czują się często w obowiązku, by mi pomóc, doradzić, powiedzieć, gdzie, co powinnam i czego nie powinnam. Warto mieć świadomość zagrożeń, ale nie ma co panikować. Nie taka Ameryka Południowa straszna, jak ją malują.

Salwador (3 of 1)
Sama w Salwadorze, podobno jednym z najbardziej niebezpiecznych krajów świata

Jeśli interesuje Cię temat samotnych latynoskich podróży przeczytaj też:

Reklama

5 komentarzy do “Bezpieczeństwo w latynoskich podróżach

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s