Są takie szlaki w Tatrach, gdzie na początek naszych tatrzańskich wypraw nie powinniśmy się zapędzać (a przynajmniej niektórzy z nas ;)). Dopiero po zdobyciu tych łatwiejszych szczytów pomyślmy o miejscach, gdzie czają się… łańcuchy i inne sztuczne ułatwienia. Mnie na początku mojej przygody z górami myśl o owych mistycznych łańcuchach trochę przerażała, trochę ekscytowała. Teraz natomiast szlaki te są zdecydowanie moimi ulubionymi – bo i można się trochę nagimnastykować i na pewno nie jest monotonnie. I… nie taki diabeł straszny, jak go malują ;).
Poniżej kilka propozycji ciekawych szlaków z łańcuchami w polskich Tatrach. Założenie jest takie: sporo szlaków mamy już za sobą: zarówno tych najprostszych, jak i tych trochę trudniejszych, ale jeszcze bez sztucznych ułatwień (jak wejście na Kozi Wierch czy na Krzyżne).
Gdzie zatem zacząć naszą przygodę z łańcuchami?
Szpiglasowy Wierch od Doliny Pięciu Stawów (uwaga: od 1.08.2022 do odwołania szlak zamknięty z powodu remontu! wejście na Szpiglas tylko od Morskiego Oka :()
Przebieg szlaku: Palenica – Dolina Pięciu Stawów – Szpiglasowy Wierch
Długość szlaku (w jedną stronę): 11,3 km
Czas przejścia (w jedną stronę): ok. 5 godzin
Jeden prostszych szlaków z łańcuchami w polskich Tatrach, a jednocześnie niezwykle malowniczy i wcale nienudny. Ze schroniska w Dolinie Pięciu Stawów idziemy niebieskim szlakiem wzdłuż brzegu Wielkiego Stawu aż do rozwidlenia z żółtym szlakiem z drogowskazem na Szpiglas. Stopniowo zaczynamy nabierać wysokości. Szlak jest tu prosty, choć chwilami męczący. W końcu dochodzimy do łańcuchów, które przy skupieniu okazują się w większości niezbyt trudne. Utrudnieniem, zwłaszcza dla rozpoczynających swoją przygodę z łańcuchami, może być w niektórych momentach tylko brak wystarczającej ilości miejsca na postawienie stopy. Odcinków z łańcuchami nie ma tu jednak zbyt dużo – byłam wręcz zaskoczona, że to już koniec tych całych łańcuchów… Niemniej, są też momenty, kiedy można się trochę powspinać po skałkach, co też może być ciekawym doświadczeniem. Wraz z dojściem na Szpiglasową Przełęcz kończą się wszystkie trudności. Warto zrobić tu sobie też odpoczynek na podziwianie pięknych widoków na Orlą Perć i Pięć Stawów. Wejście stąd na wierzchołek to już czysta formalność. Szlak jest znacznie łatwiejszy niż wcześniej, choć momentami bywa przepaściście. Panoramiczne widoki ze szczytu na polskie i słowackie szczyty są idealną nagrodą za pokonanie pierwszych tatrzańskich łańcuchów ;).
Wracać możemy tą samą drogą albo znacznie łatwiejszym i pozbawionym sztucznych zabezpieczeń szlakiem do Morskiego Oka.

Giewont
Przebieg szlaku: Kuźnice – Hala Kondratowa – Kondracka Przełęcz – Giewont
Długość szlaku (w jedną stronę): 5,8 km
Czas przejścia (w jedną stronę): ok. 3-3,5 godziny
Giewontu nie trzeba nikomu przedstawiać. Góra ta często wybierana jest jako jeden z pierwszych celów nawet przez osoby w ogóle niemające doświadczenia w chodzeniu po górach. A tymczasem owy szczyt taki banalny nie jest. Mnie, w związku z wielką popularnością Giewontu i udającymi się ku niemu tłumami, nigdy na wierzchołek ten nie ciągnęło i trafiłam tam trochę z przypadku, już późnym popołudniem (i na szczęście po oblężeniu przez tłumy), gdy zła pogoda w innej części Tatr odwiodła mnie od wcześniejszych planów. I nie pożałowałam. Widoki z Giewontu zdecydowanie dają radę.
Na Giewont możemy wejść albo od Hali Kondratowej albo od Doliny Małej Łąki. Drugi szlak jest co prawda bardziej widokowy, ale pierwszy wydaje się mniej męczący, przez co dla części osób może być lepszym wyborem. Pamiętajmy tylko, żeby wyjść bardzo rano, aby uniknąć tak częstych kolejek na Giewont ;). Do schroniska w Hali Kondratowej szlak jest prosty i przyjemny. Idąc dalej niebieskim szlakiem do Przełęczy Kondrackiej robi się nieco bardziej wymagająco i zmęczenie może dać się we znaki. Z Przełęczy jeszcze przez moment idziemy prostą ścieżką, a dopiero po chwili pojawia się więcej skałek i w końcu oczekiwane łańcuchy! Szlak jest tu jednokierunkowy, więc nie ma kłopotliwej na innych szlakach kwestii mijania się z osobami z naprzeciwka. Jednocześnie jednak ludzi często jest tu podobno (podobno… bo ja jednak tego uniknęłam ;)) tak dużo, że i tak swoje odczekamy przed wejściem na łańcuchy. Odcinki z łańcuchami nie są tu w sumie zbyt długie, ale mocno wyślizgane skały w kilku miejscach nie ułatwiają. Po krótkiej wspinaczce jesteśmy na szczycie, gdzie czekają na nas piękne widoki na granie Tatr Zachodnich i Wysokich. Z Giewontu schodzimy innym szlakiem (zejściowym), gdzie znowu czekają na nas całkiem fajne, choć chwilami dla niektórych dość wymagające łańcuchy.
Świnica od Hali Gąsienicowej
Przebieg szlaku: Kuźnice – Hala Gąsienicowa – Świnicka Przełęcz – Świnica
Długość szlaku (w jedną stronę): 8,7 km
Czas przejścia (w jedną stronę): ok. 5 godzin
Kolejny tatrzański klasyk, na szczęście wzbudzający większy respekt i przyciągający nieco mniej nieprzygotowanych turystów niż Giewont. I słusznie: podejście na Świnicę dla laików nie jest. Acz tragedii też nie ma. I zdecydowanie jest warte wysiłku. Idąc na Świnicę po raz pierwszy dobrze zdecydować się na wejście z Hali Gąsienicowej przez Świnicką Przełęcz (i to podejście opisuję w tym miejscu). Mając więcej doświadczenia możemy rozważyć jeszcze ciekawsze, acz trudniejsze wejście od przełęczy Zawrat.
Odcinek szlaku do Hali Gąsienicowej jest znany właściwie wszystkim Tatromaniakom i nie wymaga specjalnego opisu. Stąd ruszamy czarnym szlakiem w kierunku urokliwego Zielonego Stawu. Dopiero za nim zaczyna się robić męcząco. Idąc do Świnickiej Przełęczy musimy pokonać sporo mało komfortowych kamiennych schodków. Na Przełęczy warto zrobić sobie chwilę przerwy, bo dopiero od tego miejsca zaczynamy prawdziwą zabawę. Przerwa będzie o tyle przyjemna, że widoki stąd są już wyborne. Idąc dalej na Świnicę najpierw czekają na nas kolejne kamienie i skałki, a dopiero po chwili dotrzemy do pierwszych łańcuchów. Te nie są jeszcze specjalnie trudne, acz przepaści z boku trudno nie zauważyć. Kolejne są już znacznie bardziej wymagające, a żleb, przez który przechodzimy jest niezbyt przyjazny i wymaga koncentracji. Potem jest już znów lepiej, a następne łańcuchy pomagają we wspinaczce po skałach. Na ostatnim odcinku trzeba się naprawdę porządnie wspiąć. Aż w końcu osiągamy upragniony szczyt i świetne widoki na znajdujące się pod nami zielone stawy.
Zawrat od Hali Gąsienicowej
Przebieg szlaku: Kuźnice – Hala Gąsienicowa – Zmarzły Staw – Zawrat
Długość szlaku (w jedną stronę): 8,8 km
Czas przejścia (w jedną stronę): ok. 4-4,5 godziny
Jeden z ciekawszych szlaków z łańcuchami. Tu jest ich już naprawdę dużo, dlatego szlak ten polecam zostawić sobie na deser, po przejściu tych wypisanych wcześniej. Mimo że nie zdobywamy tu szczytu, a przełęcz, i tak widoki są stąd na tyle piękne, że warto i dla nich, i dla drogi samej w sobie udać się w to miejsce.
Najpierw należy dojść do jednego z najpiękniejszych tatrzańskich stawów, czyli Czarnego Stawu Gąsienicowego. Stąd idziemy niebieskim szlakiem w kierunku przełęczy. Najpierw szlak biegnie po kamieniach i skałkach, stopniowo coraz bardziej pod górę, ale bez specjalnych utrudnień. Aż do Zmarzłego Stawu szlak jest więc zdecydowanie do przejścia. Dopiero po pewnym czasie skałek robi się więcej, aż w końcu pokazują się pierwsze łańcuchy. Te nie są najtrudniejsze, choć znajdujące się tuż za nimi klamry dodają troszkę adrenaliny. Po chwili jednak łańcuchy stają się ciekawsze. Momentami, zwłaszcza jeśli nie jest się zbyt wysoką osobą, trzeba się trochę nakombinować, żeby wdrapać się sensownie na kolejne skałki. Mam wrażenie, że stopniowo robi się coraz trudniej, ale w żadnym momencie nie jest to zadanie niewykonalne, żeby na Zawrat wejść. Dla mnie najtrudniejszy okazuje się jeden z końcowych fragmentów z prawie pionową skałą, kiedy to nawet przy pomocy łańcucha mam problem z podciągnięciem się i ten mały fragment decyduję się wspiąć po o dziwo wygodniejszych skałkach obok łańcucha. Za chwilę jednak znów wszystko staje się proste. Żegnamy ostatnie widoki na Czarny i Zmarzły Staw i witamy nowe, równie piękne na Dolinę Pięciu Stawów.
Stąd można wrócić już prostym szlakiem w kierunku Pięciu Stawów… no chyba że macie ochotę wrócić tę samą drogą, którą przyszliście albo… czujecie, że jesteście już gotowi na Orlą Perć :D. Inną, całkiem sensowną opcją jest też przejście stąd na Świnicę odcinkiem ze sporą ilością łańcuchów, nazywanym przez niektórą „małą Orlą Percią” (tu jeszcze tak trudno jak na Orlej nie jest, a jest to całkiem dobre wprawienie się do Orlej Perci ;)).
Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem
Przebieg szlaku: Palenica Białczańska – Morskie Oko – Czarny Staw pod Rysami – Przełęcz pod Chłopkiem
Długość szlaku (w jedną stronę): 11,4 km
Czas przejścia (w jedną stronę): ok. 5 godzin
Szlak ten przez długi czas wydawał się dla mnie zbyt dużym wyzwaniem… Czemu? Bo uważany jest za najtrudniejszy, poza Orlą Percią, szlak w polskich Tatrach. Czy faktycznie jest aż tak trudno? Jeśli przeszliście wymienione przeze mnie powyżej szlaki to i z tym większych problemów mieć nie będziecie…. zwłaszcza, że ostatnio na szlaku pojawiło się kilka nowych sztucznych ułatwień. Wcześniej było tu tylko kilka klamer, a teraz mamy i nawet łańcuchy! Tak więc jakoś niesamowicie trudno tu wcale nie jest. Fakt jest jednak taki, że elementów wspinaczkowych jest dość dużo. Pierwsze z nich pojawiają się dość szybko… jakieś może pół godziny od minięcia Czarnego Stawu. Te nie są jeszcze zbyt skomplikowane – ot szybka wspinaczka po skałkach (choć bywa tu ślisko). Potem znów jest spokojniejszy fragment, by za jakiś czas zacząć już wspinaczkę na Kazalnicę. Tu elementów wspinaczkowych i miejsc ze sporą ekspozycją jest znacznie więcej, ale łańcuchy z pewnością znacznie ułatwiają. Dalej mamy jeszcze kolejną wspinaczkę, tym razem z wykorzystaniem klamer, by po jakimś czasie w końcu dotrzeć na Kazalnicę. Za nią mamy słynną wąską „galeryjkę”, która okazała się wcale nie być aż tak wąska i straszna, jak się spodziewałam. Za jakiś czas jeszcze jeden bardziej wymagający element wspinaczkowy (szczególnie dla niskich osób: trzeba tu naprawdę porządnie się podciągnąć!). A już za chwilę Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem i super widoki na Morskie Oko i na stawy po stronie słowackiej :).
UWAGA: Szlak ten nie wydał mi się aż taki trudny, ale: 1. Ekspozycja mnie w żaden sposób nie przeraża, a elementów z dużą ekspozycją jest tu dość sporo 2. Przechodziłam go przy świetnej pogodzie. W deszczu czy przy oblodzeniu wspinaczka (a w szczególności schodzenie w dół!) po śliskich skałach byłaby moim zdaniem niesłychanie trudna i niebezpieczna!
RYSY
Przebieg szlaku: Palenica Białczańska – Morskie Oko – Czarny Staw pod Rysami – Rysy
Długość szlaku (w jedną stronę): 12,8 km
Czas przejścia (w jedną stronę): ok. 6 godzin
I w końcu czas i na najwyższy polski szczyt :D. Ja co prawda Rysy miałam już „zaliczone” od jakiegoś czasu, ale tylko od słowackiej strony… Musiał więc w końcu przyjść czas i na tą polską, czyli trudniejszą stronę :). Czy było faktycznie tak bardzo trudno? Moim zdaniem nie. Jeśli przeszliście wszystkie powyższe szlaki to i z Rysami dacie sobie radę, chociaż faktycznie może być dość męcząco. A żeby męcząco było nieco mniej to polecam nocleg w schronisku w Morskim Oku (w tygodniu często zwalniają się jakieś łóżka na ten sam dzień), a tym samym oszczędzenie sobie w dniu zdobywania Rysów najgorszego odcinka w polskich Tatrach, czyli asfaltu z Palenicy do Morskiego Oka ;).
Z Morskiego Oka czeka nas mozolne podejście na Czarny Staw, a po minięciu go idziemy dalej (i momentami też mozolnie ;)) do góry. Na początku dość długo w miarę wygodnymi, choć męczącymi schodkami i pnącą się stopniowo pod górę ścieżką. A ostatnia godzina (albo i dłużej, bo tu się często zakorkowuje i trzeba swoje odczekać) to już prawie same łańcuchy. Łańcuchy może i nie są tu jakoś specjalnie trudne, ale swoje trzeba się powspinać i w związku z tym, że jest ich naprawdę dużo to może być męcząco. A dla osób, które mają problem z ekspozycją prawdopodobnie łatwo nie będzie. Ale z pewnością będzie ciekawie – w końcu tyle łańcuchów to atrakcja sama w sobie, a dodatkowo cały czas pod nami piękny widok na niebieskie tafle Czarnego Stawu i Morskiego Oka. A z góry… widoki jeszcze lepsze – i na część polską, i majestatyczne Tatry słowackie :D.


A co potem? Potem czas już na Orlą Perć :D. Ale jej opisów jest tyle w internetach, że tutaj już go nie znajdziecie 😉
Ze Szpiglasowego jest opcja zejścia łatwiejszym szlakiem, z Zawratu również, a co z Świnicą? Wejście od Hali Gąsienicowej, a jakaś bezpieczna alternatywa zejścia?
PolubieniePolubienie
Nie można mieć wszystkiego… Ze Świnicy nie ma niestety opcji zejścia łatwiejszym szlakiem :(.. Niemniej, Świnica też dla ludzi i szlak od Świnickiej Przełęczy jest jak najbardziej do zrobienia również przy zejściu 😉
PolubieniePolubienie
A dzie to na Krzyżnym niby te łańcuchy są ???
PolubieniePolubienie
A gdzie w tekście jest napisane, że szlak na Krzyżne jest z łańcuchami? Nigdzie 😉 Do przełęczy Krzyżne odnoszę się tylko we wstępie, pisząc, że mimo że nie ma on łańcuchów to warto przejść też ten szlak, jeszcze przed wybraniem się na te trudniejsze i już z łańcuchami 😉
PolubieniePolubienie