Jak wielokrotnie podkreślam, uwielbiam Amerykę Południową – za przyrodę, urocze miasteczka, niesamowity klimat i przede wszystkim za ludzi, którzy go tworzą. Czy oznacza to, że wszystko mi się na tym kontynencie podoba? Oczywiście, że nie. Bo wcale nie wszystko w Ameryce Południowej jest takie kolorowe. A nawet, należy przyznać, całkiem sporo jest tu aspektów, które pozytywne nie są. Co zatem w Ameryce Południowej podoba mi się najmniej?
[Aktualizacja na dzień 6.10.2020 – po kolejnym, bardzo długim, tym razem kwarantannowo długim pobycie w Ameryce Południowej]
Polityka i kryzysy
Przyznaję, że jeszcze niedawno, przebywając w Ameryce Południowej tylko czasowo nie zauważałam aż tak wyraźnie, co jest źródłem sporej części latynoskich problemów. Po ponad pół roku spędzonym w argentyńskim kwarantannowym zamknięciu wiem już jedno: latynoska polityka to zło. W końcu zaczęłam rozumieć, czemu Latynos jest szczęśliwy, dopóki się go nie zapyta o tematy polityczne. Bo tutejsza polityka, pełna korupcji i załatwiania za plecami swoich interesów kosztem biednych obywateli woła o pomstę do nieba. I tak na przykładzie mojej Argentyny: zamknięcie społeczeństwa na pół roku (i szereg politycznych machlojek, które miały w tym czasie miejsce) nie dość, że nie poprawiło sytuacji zdrowotnej, to jeszcze przyczyniło się do ogromnego kryzysu i zwiększenia się bezrobocia. W południoamerykańskich krajach kryzys goni kryzys, a każdy kolejny coraz większy… a polityczne sposoby radzenia sobie z nimi coraz gorsze.
I to wychodząc właśnie od polityki przechodzimy do kolejnych punktów…
Bieda
Jedną z rzeczy, którą na wstępie na południowym kontynencie zauważamy jest bieda. Ubóstwo i ogromne kontrasty społeczne to jeden z podstawowych problemów Ameryki Południowej. Bezdomni leżący na ulicach, dzieci niechodzące do szkoły i żebrzące o drobne – mało przyjemne obrazki to niestety w wielu miejscach standard. I niestety w dużej mierze związane jest to z sytuacją polityczną (patrz: punkt wcześniejszy).
O biedzie w latynoskim świecie tu.
Kwestie bezpieczeństwa
Bieda i nierówności społeczne doprowadzają często do kolejnego dość oczywistego problemu – braku poczucia bezpieczeństwa. Nie chodzi o to, że w biedniejszych regionach jest zawsze niebezpiecznie, ale raczej o to, że duże kontrasty powodują frustrację u części społeczeństwa, brak perspektyw na lepsze jutro, a tym samym postrzeganie przestępczości jako jedynej drogi, mogącej choć trochę poprawić warunki życia. Niestety i mi przydarzyło się w Ameryce Południowej czuć się zagrożoną i być w centrum kilku mniej ciekawych sytuacji.
O bezpieczeństwie w latynoskich podróżach tu.
Prowadzenie po alkoholu
Tu mam o tyle spory problem, gdyż mam zupełnie inne zdanie na temat prowadzenia pojazdu po alkoholu niż większość Latynosów. Niestety olbrzymia część moich latynoskich znajomych nie widzi większego problemu w prowadzeniu auta po zakrapianej alkoholem imprezie. A jeśli już problem z tym zauważą to nie dotyczy on zwykle kwestii bezpieczeństwa, a jedynie ryzyka potencjalnego mandatu! A dyskusje na ten temat zwykle kwitują tym, że i tak według nich bezpieczniejsze jest prowadzenie po alkoholu niż powrót w nocy do domu w inny sposób (i tym samym znów wracamy do kwestii bezpieczeństwa…).
Śmieci i brak szacunku do przyrody

Nie podoba mi się, że spora część miejscowych za nic ma przyrodę i dla wielu normalnym jest np. wyrzucanie śmieci przez okna autobusu na ulicę (zjawisko obserwowane zdecydowanie zbyt często). Szczególnie smutne było dla mnie też patrzenie, jak w czasie rejsu Amazonką mnóstwo rzeczy (pojemniki na jedzenie, puszki itp.) ląduje za burtą. Szokuje, że śmieci te wyrzucane są przez osoby, które nad tą rzeką mieszkają i której rzece tej bardzo dużo zawdzięczają. Ale to znów dość skomplikowany temat, dotyczący braku właściwej edukacji w tym temacie.
Chaos komunikacyjny
W wielu latynoskich krajach rozeznanie się w sytuacji na drodze do prostych nie należy. Pierwszy problem to poruszanie się komunikacją miejską. Autobusy jeżdżą, jak chcą, rozkłady nie istnieją, nikt nie zna tras poszczególnych linii. A do tego, trzeba naprawdę uważać, żeby na drodze nie stracić życia. Mało kto przestrzega tu przepisów, nie wszystkich kierowców interesuje czerwone światło czy przejście dla pieszych, a strzałka warunkowego skrętu w umyśle miejscowych nie funkcjonuje jako „warunkowa”, tylko absolutne zezwolenie na przejazd (bez względu na to, czy jakiś pieszy akurat na przejściu jest).
Jedzenie (a przynajmniej częściowo ;))

Nie jest co prawda tak, że tamtejsze jedzenie mi w ogóle nie smakuje, ale europejskiemu żołądkowi się ono jednak dość szybko nudzi. Może byłoby nieco inaczej, gdyby do wszystkiego nie dodawano ryżu, który to do owego znudzenia bardzo się przyczynia (bo nawet jeśli w karcie jest napisane, że danie jest z ziemniakami, to w wielu z tamtejszych krajów i tak górę ryżu do tego dostaniemy). Trzeba przyznać, że przynajmniej w takim Peru dania (oczywiście pomijając kwestię ryżu) są całkiem ciekawe. Ale już np. w Boliwii w wielu miejscach nic poza ryżem z kurczakiem nie uświadczymy.
[Muszę przyznać, że moja Argentyna jednak jest wyjątkowa pod tym kątem, bo jedzenie jest tam o wiele bardziej europejskie i dla mnie tamtejsza kuchnia na dłuższą metę jest bardziej przyjazna niż np. w takiej Boliwii czy Ekwadorze :)].
Brak orientacji wśród miejscowych
Mam wrażenie, że zdecydowana większość Latynosów ma problem z orientacją. Bardzo często, gdy próbujemy się dowiedzieć, jak dojść w jakieś, często nawet znane im miejsce, okazuje się, że całkowicie nie mają pojęcia, jak tam dotrzeć. A najgorzej, gdy chcemy, żeby powiedzieli nam, jak dojść w jakieś miejsce wskazane przez nas na mapie. W tym przypadku bywają całkowicie bezradni, nie wiedząc, jak zidentyfikować dany punkt. A nawet jeśli okaże się, że kojarzą, jak tam dojść, to opiszą trasę w tak skomplikowany sposób, że zgubimy się już w połowie opisu ;).
Rzeczy, które się nigdy nie zadzieją
Tendencja do komplikowania prostych rzeczy jest w Ameryce Południowej dość powszechna. Pomijając już kwestię spóźnień (czyli standardowego przychodzenia na spotkania z około godzinnym opóźnieniem), Latynosi lubią mówić, że coś zrobią, gdy w rzeczywistości oczywistym jest, że się to nie zadzieje. Bo albo faktycznie liczą na to, że może jednak jakoś uda im się nam pomóc, albo nie chcą sprawić nam przykrości, mówiąc, że coś jest niewykonalne. I o ile niekiedy jest to zabawne, o tyle czasem może prowadzić do frustracji (tak jak np. było na moim peruwiańskim wolontariacie, gdy przez pierwsze miesiące obiecywano mi zmianę miejsca zamieszkania).
Oczywiście jest jeszcze kilka innych, czasem dość denerwujących rzeczy związanych z życiem czy podróżowaniem po Ameryce Południowej. Denerwować mogą tak typowe tu gwizdy i cmokania skierowane do kobiet. Wkurzać mogą klaksony oraz wieczny harmider i hałas. Irytować mogą pralki, które nie piorą (czyli tak typowe np. w Brazylii pralki piorące w zimnej wodzie) czy kolejne osoby pytające się nas, czy w Polsce mówi się po niemiecku. Nie wszystko w Ameryce Południowej jest takie fajne. Wciąż jednak liczba plusów, moim zdaniem, zdecydowanie przewyższa liczbę minusów, a wiele rzeczy potencjalnie denerwujących można wręcz potraktować jako część lokalnego kolorytu. Bo czy nie jest ciekawiej, gdy do końca nie wiemy, co nas w jakimś miejscu czeka?
A jeśli chcecie się dowiedzieć, dlaczego mimo wszystko warto do Ameryki Południowej pojechać, zapraszam do lektury wcześniejszego posta.
Zgadzam się z Tobą w 100% co do tych denerwujących spraw. Do tej pory mamy lekki uraz do jedzenia ryżu 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A ja tam lubię nawet ryż, ale po pół roku w Peru też mi się przejadł 😀
Bardzo fajne zebrane wszystko razem – miałem bardzo podobne obserwacje! Serdecznie pozdrawiam Podróżniczkę 🙂
PolubieniePolubienie
Ależ mi przywróciłaś wspomnienia o Ameryce Południowej. 🙂
Przyznam, że akurat na tę biedę trudno cokolwiek zaradzić…to wina systemu.
Zanieczyszczenie, śmieci – system i edukacja…
PolubieniePolubienie
Większość z tych punktów pasuje idealnie również do Azji:) ja po dwóch miesiącach w Azji następne kilka miesięcy nie mogłam zdzierżyć ryżu, brak orientacji wśród miejscowych i chęć pomocy kończąca się często niczym poza frustracją obu stron opisałabym identycznie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To ciekawe.. nie spodziewałam się tylu podobieństw. Nie znam Azji, ale wygląda na to, że jednak by mi się tam spodobało, bo mimo paru niedogodności lubię takie klimaty 🙂 PS. Prawie rok do mojego powrotu z Peru a ja nadal nie jem ryżu 😉
PolubieniePolubienie
eh…niestety to sa podstawowe problemu krajow ktore po prostu sa biedne luz nazwijmy to poprawnie politycznie krajow rozwijajacych sie…podobnie jest w Azji. Mam milion powodow za ktore kocham Azje i zawsze chetnie tam wracam, ale czasami roznice sa tak wielkie, ze nie moge sie nadziwic jak Ci ludzie funkcjonuja w takim srodowisku…;( Ameryka Poludniowa zdecydowanie jest na mojej bucket list, dlatego uwaznie sledze Twojego bloga i doslownie chlone wszystko o tej czesci swiata 🙂
Kasia
PolubieniePolubione przez 1 osoba
tak, zdecydowanie. Śmieci, nieszanowanie środowiska. Ja byłam na początku przerażona… chociaż, w porównaniu z niektórymi miejscami w Azji, to Ameryka Poludniowa jest o wiele czystsza:) i sa na pewno niektóre regiony które są czystsze. Np. ta część Argentyny, którą przejechalam (4500km) była akurat czysta – aż się zaskoczyłam (północna część Patagonii). Fajny wpis! I fajny blog!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda, że Patagonia była zaskakująco czysta 🙂 A z Azją akurat nie mam porównania 😉
PS. Dzięki za miłe słowa! 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo dobry uswiadamiajacy, podbudowujacy i pomocny artykul
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie Cię rozumiem, bo mieszkam w Peru już 3 lata 🙂 Dokładnie obiecywanie niemożliwego i kombinowanie prostych straw to tutaj chleb powszechny. Moim zdaniem trochę zbyt mocno oberwało się boliwijskiej gastronomi (są smaczne potrawy choćby Pique lo macho czy saltenas). No i temat orientacji w terenie… większość Latynosów orientuje się w terenie bardzo dobrze. Mistrzami są dla mnie mieszkańcy Limy, którzy w magiczny sposób łapią się w tym labiryncie milionów takich samych ulic 🙂
Dzięki za wpis. Fajnie podzielić się spostrzeżeniami.
Pozdrawiam z Peru!
Paweł
PolubieniePolubienie
Przeczytałem z zaciekawieniem gdyż moim marzeniem jest pojechać do Am. Płd. a zwłaszcza do Argentyny. A jak wiadomo nie jest to kraina mlekiem i miodem płynąca chociażby ekonomicznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba