Po przejechaniu Meksyku z północy na południe dotarłam w końcu na Jukatan… i poczułam się dziwnie… Wchodzę do jakiejś przydrożnej knajpy i widzę napisy… po polsku (i w kilku innych językach)! Pytam się więc sprzedawcy, o co chodzi. Okazuje się, że podobno przyjeżdża tu dużo turystów z Polski. „Ale jak to?” – dziwię się. Bo od początku mojej podróży po Meksyku jedyni Polacy, których spotkałam to ci poznani wcześniej przez Internet albo ich znajomi. Poza tym nawet i z innych krajów turystów za bardzo nie spotykałam. Spędzałam czas głównie z miejscowymi, a tu nagle wkraczam do ponoć niezwykle turystycznego światka Jukatanu. Czy faktycznie było aż tak źle?






Uwielbiam czytać. Uwielbiam książki. Regały w domu miałam zawsze zapełnione książkami. W podróż też zawsze jakieś książki zabierałam. Lubię przewracać kartki, czuć, że mam tę książkę w ręku. Czułam, że czytnik książek nie jest dla mnie… Z drugiej jednak strony, planując bycie w drodze przez pół roku wiedziałam, że nie będę mogła zabrać ze sobą przewodników po każdym regionie, w którym będę i wszystkich książek, które mnie interesują. Jaka opcja mi pozostała? Spróbować przekonać się do czytników.
Jeden z wielu powodów, dla których uwielbiam Meksyk jest jedzenie! Meksykańska kuchnia zachwyciła mnie od początku… bogactwem składników, dużym wyborem dań i oczywiście smakiem! Nieco znudzona latynoskimi daniami z innych krajów z ryżem jako obowiązkowym dodatkiem odetchnęłam z ulgą. Tu rządzi tortilla (cienkie placki z mąki kukurydzianej albo pszennej)! 😀 Kilka z moich ulubionych meksykańskich potraw poniżej.

