Bezpieczeństwo w latynoskich podróżach

Jadę nocnym autobusem z São Paulo do Florianopolis, surferskiego raju  do południu Brazylii. Rano zauważam, że w torbie, którą trzymałam pod nogami nie ma portfela. Co prawda najcenniejsze rzeczy miałam schowane gdzie indziej, a w portfelu były tylko polskie dokumenty i jakieś drobniaki, ale i tak konieczność wyrabiania wszystkiego na nowo to nic przyjemnego. Idę do kierowcy i robię aferę. Zatrzymujemy autobus na poboczu i kierowca informuje pasażerów, że prawdopodobnie jest wśród nas złodziej. I właśnie w tym momencie siedzący przede mną pasażerowie „jakimś cudem” znajdują mój  portfel na podłodze, krzycząc: „Oo! Tu coś leży!”. Okazuje się też, że nie byłam jedyną osobą, której coś zginęło, ale w trakcie śledztwa wszystkie inne zguby również zostają cudownie odnalezione… na podłodze przy tych samych pasażerach, którzy odnaleźli mój portfel. W związku z tym, że ostatecznie nic nikomu nie zdołano ukraść, autobusowe śledztwo zostaje umorzone, a my wraz ze współpasażerami-złodziejami kontynuujemy podróż.

Czytaj dalej

Reklama

W amazońskiej metropolii

Iquitos, widok na BelenIquitos – największe miasto peruwiańskiej części Amazonii i jednocześnie największe miasto na świecie pozbawione drogi dojazdowej. Można dostać się tu jedynie statkiem albo samolotem. Podobno słynie jako miasto rozbójników. I miasto turystów. To tu przylatują podróżnicy, którzy chcą móc potem powiedzieć, że widzieli prawdziwą Amazonię.

Czytaj dalej

Boliwijskie perypetie

Przypadek 1.

Przekraczamy granicę w brazylijskiej Corumbie i spieszymy się w kierunku słynnego „pociągu śmierci” (śmierci, bo podobno kiedyś służył do transportu ofiar żółtej febry), którym planowałyśmy ruszyć na podbój Boliwii. Według naszych wcześniejszych ustaleń pociąg miał odjechać za godzinę. Pan taksówkarz, który miał nas dowieźć z granicy na dworzec przekonał nas jednak, że nasze informacje są nieaktualne i pociąg już Sucredawno odjechał, a nam pozostaje udanie się w dalszą drogę autobusem. Zamiast pociągu było zatem długie czekanie na bardzo klimatycznym dworcu autobusowym, by następnie udać się w kilkugodzinną podróż, przerywaną przez krzyki sprzedawców wchodzących do pojazdu na każdym z postojów.

Czytaj dalej