Meksyk – kraj jedyny w swoim rodzaju. Niesamowite zabytki prekolumbijskie, piękna przyroda, kolorowe miasteczka, pyszne jedzenie, ciekawe zwyczaje i cudowni ludzie. Mnie Meksyk zauroczył tak bardzo, że nie wystarczyły mi spędzone tam trzy miesiące… Do Meksyku wróciłam jeszcze kilka razy i już myślę o kolejnym powrocie ;). Bo… Meksyk ma wszystko! A poza tym… nie jest to kraj trudny do podróżowania. Aby było Wam jeszcze łatwiej zapoznajcie się z informacjami praktycznymi dotyczącymi podróży po Meksyku.
Jak się dostać

Opcji dostania się do Meksyku jest dość dużo, bo i połączeń z Europy znajdziemy sporo… Niestety nie wszystkie są tanie. Zwykle najtaniej dostaniemy się do Cancun. Tu do wyboru mamy nawet bezpośrednie czarterowe loty z Warszawy – last minute możemy trafić na całkiem dobrą ofertę, choć głównie w sezonie zimowym. Jednym z najtańszych połączeń z Europy są loty z Brukseli z TUI fly – zdarzają się oferty już za mniej niż 200 euro w jedną stronę, a że do Brukseli z Polski łatwo dolecieć może to być całkiem dobre rozwiązanie. Warto także sprawdzać stronę niemieckiej linii Condor. Promocje lotów do Meksyku (w tym do miasta Meksyk) zdarzają się również w przypadku normalnych samolotów rejsowych np. Air France/KLM czy Iberia (polecam zapisanie się na otrzymywanie newsletterów tych linii). Jak zawsze, warto być na bieżąco z ofertami publikowanymi na stronach/profilach FB pośredników, takich jak Flipo, Mleczne Podróże itd. oraz szukać ofert przez strony popularnych wyszukiwarek lotów.
Formalności
Obywateli Polski nie obowiązuje wiza. W Meksyku w teorii możemy przebywać do 180 dni – niestety w czasach pocovidowych nie jest z tym już tak łatwo jak kiedyś… mianowicie na wjeździe zwykle pytają się nas, na jak długo przyjeżdżamy, proszą o okazanie biletu powrotnego i wpisują na pieczątce liczbę dni wynikającą z tego biletu…
„Mętne” (bo naprawdę brak mi innego słowa) są przepisy dotyczące przekraczania granicy lądowej. Teoretycznie przekraczając ją będziemy musieli uiścić opłatę wynoszącą 25 USD. W przypadku podróży samolotowej opłata jest wliczona w cenę biletu. Jak się ma to do rzeczywistości? Słabo! Za pierwszym razem do Meksyku przyleciałam, ale opuściłam go drogą lądową. Teoretycznie opłatę wjazdową miałam wliczoną w cenę biletu (bo przyleciałam, a NIE przyjechałam do tego kraju) i nie powinnam zapłacić jej wyjeżdżając. Z różnych i opinii, i przepisów, które odnalazłam w Internecie wynika, że faktycznie nie powinnam zapłacić już nic przy wyjeździe. Niestety meksykański urzędnik na granicy z Belize nie dawał się przekonać i zwyczajnie oświadczył, że mnie nie wypuści z kraju, jeśli nie zapłacę!
Dla odmiany: wjeżdżając z powrotem do Meksyku, z tym, że z Gwatemali nie zapłaciłam nic – tu słyszałam o tym, że coś będę musiała zapłacić jeszcze na lotnisku… ale nic takiego mnie nie spotkało. Konia z rzędu temu, kto mi pomoże się w tym połapać!
Więcej informacji nt. formalności znajdziecie oczywiście na stronie MSZ.
Formalności i restrykcje w czasach COVID
W porównaniu z wieloma innymi krajami latynoskimi Meksyk ma stosunkowo mało restrykcji covidowych. Żeby wjechać do Meksyku nie potrzebujemy ani szczepienia na covid, ani testu (inny temat jest jednak taki, że kraje tranzytowe często tego jednak wymagają).
Inne szczepienia i zdrowie
Zalecane są szczepienia na WZW A i B oraz dur brzuszny, a w przypadku osób przybywających z krajów, gdzie występuje żółta febra wymagane jest szczepienie na tę chorobę (nie wiem, czy faktycznie jest to sprawdzane). W niektórych obszarach północno-zachodniego i południowego Meksyku występuję nieduże ryzyko zachorowania na malarię – warto zorientować się w sytuacji i w miejscach, gdzie faktycznie jest więcej komarów stosować dobre repelenty (środków na malarię nigdzie w Meksyku nie stosowałam). Środki na komary same w sobie są o tyle istotne, że owady te przenoszą również inną występującą tu chorobę – dengę.
Jedząc na targach i ulicy (gdzie jedzenie jest zwykle pyszne!) musimy liczyć się z ryzykiem zatruć (choć myślę, że jest ono mniejsze niż w wielu innych latynoskich krajach), dlatego warto mieć środki przeciwbiegunkowe. Inny problem jest taki, że meksykańskie jedzenie jest dość ciężkie, co również często szkodzi europejskim żołądkom.
Kiedy jechać
Meksyk to olbrzymi kraj, a zatem również zróżnicowany temperaturowo. Na wielu stronach i blogach spotkałam się z opinią, że najlepiej jechać do Meksyku od grudnia do marca, bo wtedy temperatury są najbardziej znośne i jest to pora sucha. A moim zdaniem… jest to prawdziwe, jeśli jedziemy na wiecznie ciepły (i najbardziej turystyczny) Jukatan. Dla mnie osobiście w wielu innych miejscach Meksyku byłoby wtedy za zimno. Po raz pierwszy po Meksyku podróżowałam od końca marca do końca czerwca i uważam, że był to całkiem dobry czas. W marcu na północy kraju było jeszcze w nocy dość chłodno, ale stopniowo pogoda robiła się przyjemniejsza. W maju, gdy byłam już na południu było naprawdę ciepło (a momentami gorąco!), ale jeszcze bez deszczu. Deszcze zaczęły się w czerwcu. Pora deszczowa trwa zwykle do września/października – inny problem związany z tym okresem to ryzyko huraganów na karaibskim wybrzeżu. Dlatego też uważam, że wiosna była idealnym momentem na podróż po Meksyku – choć i tak w niektórych, centralnych obszarach mogłoby być nieco cieplej ;).
Drugim dobrym okresem na podróż jest przełom października i listopada. Pogoda jest wtedy w wielu miejscach całkiem znośna (choć gdzieniegdzie może być już chłodno), ale przede wszystkim… trafiamy na Dzień Zmarłych – jedną z najważniejszych meksykańskich atrakcji!
Waluta i ceny
Obowiązującą walutą jest peso meksykańskie (MXN). 100 MXN to ok. 21,92 PLN (stan na dzień 22.01.2023). Najlepiej przywieźć dolary, gdyż w wielu miejscach wymiana euro jest mniej korzystna. Kantory i banki znajdziemy w większości miast i miasteczek – przy wymianie możemy jednak zostać poproszeni o okazanie paszportu, więc warto mieć go wtedy ze sobą. Dobry kurs oferują również kantory na lotnisku w mieście Meksyku (ale te, które znajdują się już przy samym wyjściu!). Właściwie wszędzie znajdziemy też bankomaty, niestety większość banków pobiera prowizje za wypłaty z zagranicznych kart. Bank, który w moim przypadku pobierał najmniejszą prowizję (ok. 17 MXN, czyli mniej niż 1 USD) to CIBanco. Większość innych bankomatów pobierała ok. 30-40 MXN prowizji. W większych albo sieciowych sklepach czy supermarketach, a także lepszych barach i restauracjach możemy płacić kartą.
Meksyk jest moim zdaniem w miarę tanim krajem do podróżowania (choć niestety pandemicznie podrożał) – o ile wiemy, jak po nim podróżować ;). Widać tu bowiem bardzo duże zróżnicowanie cenowe, tj. w miejscach bardzo turystycznych, czyli głównych kurortach (np. w Playa del Carmen, w strefie hotelowej Tulum i wielu innych miejscach na Jukatanie) jest drogo. Atrakcje turystyczne na Jukatanie (takie jak wstępy do cenotów czy ruin Majów) są znacznie droższe niż atrakcje w innych częściach kraju (podobno równie drogim albo i jeszcze droższym regionem jest tylko Baja California, ale tego nie mogę ocenić osobiście). Ja w Meksyku, podczas 3-miesięcznego objazdu wydawałam do ok. 300 MXN (ok. 15 USD) dziennie – i to niczego sobie szczególnie nie odmawiając (tj. jadłam dużo, choć w niedrogich miejscach, chodziłam ze znajomymi do barów itd.), ale… nie płaciłam zbyt często za noclegi, bo zwykle nocowałam u znajomych albo poprzez Couchsurfing.
Ceny przykładowych atrakcji/biletów wstępu (listopad 2022):
– wstęp do kompleksu ruin Teotihuacan k. miasta Meksyk – 85 MXN (tyle najczęściej kosztuje bilet wstęp do kompleksów ruin prekolumbijskich)
– wstęp do kompleksu ruin Chichen Itza – 571 MXN (ruiny w stanie Jukatan są znacznie droższe niż w innych częściach krajach)
– wstęp do większości muzeów – ok. 30-85 MXN (bodajże najdroższym wyjątkiem jest Museo Frida Kahlo w mieście Meksyk, gdzie wstęp kosztuje 250-270 MXN)
– wstęp na teren najpopularniejszych wodospadów w Chiapas czy Huasteca Potosina – ok. 30-80 MXN
– wstęp z możliwością kąpieli do cenot (naturalnych studni krasowych) na Jukatanie – od ok. 50 do ponad 300 MXN (najtańsze są w okolicy Valladolid, najdroższe w pasie wybrzeża niedaleko Playa del Carmen).
Ceny przykładowych produktów poniżej:
– danie obiadowe (zestaw z mięsem/kurczakiem, ryżem i tortillą) w tanim miejscowym barze/na targu – ok. 50-70 MXN (w lepszych, bardziej turystycznych knajpach ok. 2 czy nawet 3 razy drożej)
– menu del dia (czyli pełen zestaw obiadowy z zupą/przystawką, głównym daniem i sokiem) w tanim barze – ok. 70-80 MXN
– taco (tortilla z mięsem) na ulicy/na targu – ok. 10-15 MXN/sztuka (w niektórych miejscach zdarzają się też o wiele tańsze, ale z reguły mają wtedy znacznie mniej mięsa; ja zwykle najadałam się 4-5 tacos)
– inne przekąski (takie jak sopes/salbutes/gorditas) – ok. 20-30 MXN/sztuka (zwykle najadałam się 2-3 sztukami)
– agua fresca (bardzo słodkie napoje owocowe) na targu/w knajpce – ok. 15-20 MXN
– cappuccino w kawiarni – 25-50 MXN
– małe (0,33l) piwo w barze – 40-60 MXN (bardziej opłaca się kupować duże, o pojemności 1-1,2l, zwane tu caguama, którym standardowo dzieli się ze współtowarzyszami – ok. 100 MXN)
– caguama (butelka 1-1,2l piwa) w sklepie – 40-50 MXN
– butelka wody 1l w sklepie – ok. 15-20 MXN
– butelka coli 0,5l w sklepie – ok. 15 MXN
– wiaderko owoców (np. mango, śliwek)/warzyw na tanim, miejscowym targu – ok. 10-20 MXN
Gdzie i co jeść
Kuchnia meksykańska jest moim zdaniem najlepszą ze wszystkich kuchni latynoskich. Do wyboru jest cała gama pysznych potraw. Ulubionymi meksykańskimi dodatkami są: tortilla, limonka i chili (po pobycie w Meksyku to, co wcześniej wydawało mi się ostre, już takie ostre teraz nie jest ;)). Na pewno nie można być w tym kraju i nie spróbować kultowych tacos. O tamtejszym jedzeniu przeczytacie więcej tu.
Meksykańskimi smakami najlepiej zachwycać się na tamtejszych targach, gdzie możemy kupić tanie domowe zestawy obiadowe, a także najróżniejsze przekąski. A miłośnicy gotowania obkupią się we wszystko, co do gotowania jest potrzebne. Jedzenie w restauracjach jest oczywiście droższe niż na targach, ale w porze obiadowej możemy znaleźć i w nich stosunkowo tanie zestawy lunchowe.
Meksyk to też… tequila i mezcal, czyli miejscowe napoje alkoholowe z agawy. Będąc w stanie Jalisco odwiedźmy koniecznie jedną z fabryk (destilleria) tequili w okolicach miasteczka Tequila, gdzie możemy popróbować różne jej rodzaje. Podobnie w stanie Oaxaca warto odwiedzić jedną z tamtejszych fabryk mezcalu. A jeśli nie mamy takiej możliwości spróbujmy któregoś z trunków w jednym z wielu typowych barów. Jeśli interesuje nas doświadczenie bardzo miejscowe szukajmy cantinas, czyli tanich i wyjątkowo mało eleganckich barów, w których spotykają się miejscowi mężczyźni, żeby rozmawiać o życiu i… się upijać. Co może wydać się wielu dziwne, ulubionym trunkiem miejscowych jest jednak… wszechobecne piwo! Moje ulubione to Indio i Victoria :).
Gdzie spać
Pod kątem zakwaterowania Meksyk oferuje szerokie spektrum opcji: od ekskluzywnych hoteli po bardzo tanie pensjonaciki. Jeśli szukamy czegoś lepszego warto rezerwować wcześniej przez portale rezerwacyjne czy airbnb. Jeśli natomiast luksusy nam nie są do szczęścia potrzebne, zwykle szukając na miejscu spokojnie znajdziemy dogodną opcję. Wyjątkiem są „gorące” daty, jak Dzień Zmarłych, kiedy to warto mieć zaklepane miejsce wcześniej. Generalnie ceny noclegów w Meksyku są mocno zróżnicowane – zależnie od popularności regionu. W wielu jednak miejscach jesteśmy w stanie znaleźć łóżko w dormitorium w hostelu za ok. 100 MXN (ok. 5 USD). W cenie ok. 200 MXN (ok. 10 USD) możemy też znaleźć własny i to nawet 2-osobowy pokój w lokalnym pensjonacie (o te najtańsze opcje pytajmy raczej na miejscu, bo zwykle nie ma ich na portalach rezerwacyjnych).
Całkiem dobrą opcją dla wielu osób może być również podróż z namiotem. Ja spałam pod namiotem tylko w stanie San Luis Potosi, gdzie jeździłam w ten sposób z moimi miejscowymi znajomymi. Czasem spaliśmy „na dziko”, a innym razem na campingach (płaciliśmy za nie ok. 40-50 MXN/os.).
W Meksyku świetnie działa również Couchsurfing – właściwie w każdym regionie bez problemu znajdowałam hostów i to dzięki nim (jak i innym meksykańskim znajomym) moja podróż przez Meksyk była tak wyjątkowa, tj. byłam faktycznie częścią kilku meksykańskich rodzin, brałam udział w rodzinnym świętowaniu Dnia Zmarłych czy tak egzotycznie brzmiących dni jak Dzień Budowlańca, zobaczyłam te mniej popularne oblicze Meksyku i poznałam wspaniałych ludzi.
Jak się przemieszczać
Przemieszczanie się po Meksyku wydało mi się dość łatwe. Opcji mamy bowiem całkiem sporo:
- Samoloty
Planując dłuższą podróż możemy rozważyć lot, który kupowany z wyprzedzeniem może być naprawdę tani (tańszy niż autobus) – szczególnie w tanich liniach VivaAerobus, Volaris czy Interjet.
- Autobusy
Opcji połączeń autobusowych też mamy dużo. Połączenia najbardziej polecanych firm znajdziemy na stronach: ClickBus, CheckMyBus, busbud. Za najlepszą firmę z najbardziej rozbudowaną siatką połączeń uważa się ADO. Wielu turystów sobie chwali, ale ja uważam, że jakość nie jest współmierna do kosztów. Bilety możemy co prawda kupić często z wyprzedzeniem w promocyjnych cenach, ale i tak zwykle ceny wydawały mi się wygórowane. Szczególnie na krótszych trasach warto poszukać tańszych połączeń. W wielu miastach znajdują się dworce autobusów drugiej (czyli nieco gorszej, ale znacznie tańszej) klasy – wystarczy popytać na miejscu.
- Blablacar
To mój ulubiony sposób podróżowania po Meksyku. Pomyślelibyście, że blablacar działa w Meksyku? Mnie też to zdziwiło! Okazało się jednak, że szczególnie na północy i w centrum działa dość sprawnie i jest sporo przejazdów. Nie dość, że możemy w ten sposób poznać ciekawe osoby, to jeszcze jest to stosunkowo tani sposób podróżowania (średnio połowę taniej niż ADO). Przyznam jednak, że bez znajomości hiszpańskiego umawianie się z kierowcami mogłoby być problematyczne.
Pamiętajmy, żeby przejazdów szukać przez stronę z końcówką .mx, tj. blablacar.mx.
- Autostop
Autostop w Meksyku działa dobrze, choć… z pewnością nie jest najbardziej bezpiecznym środkiem transportu. Przed wyruszeniem warto rozeznać się w aktualnej sytuacji w regionie. Powszechnie przyjmuje się, że najbezpieczniejszy jest na Jukatanie. Podobno też działa tam bardzo dobrze, ale… ja chyba akurat nie miałam w tym miejscu szczęścia, bo sporo się naczekałam. Dla odmiany, w Oaxace szło genialnie i przejechałam prawie cały stan bezproblemowo. Jeździłam też na krótkich dystansach w Chiapas i również szło całkiem dobrze. Łapiąc stopa podkreślmy, że podróżujemy de ride/de aventón (meksykańskie określenia autostopu), gdyż inaczej może okazać się, że ktoś za przejazd będzie chciał opłatę.

Również poruszanie się po miastach nie jest zbyt trudne. Linii autobusów i minibusów miejskich jest sporo, choć zorientowanie się z rozkładami oczywistym nie jest – lepiej zawsze pytać się miejscowych. W mieście Meksyk mamy też rozbudowaną siatkę linii metra. Wieczorem i w nocy najpewniejszą opcją jest Uber.
Bezpieczeństwo
Bezpieczeństwo w Meksyku to temat rzeka. I oczywiście speców przekonujących Was, jak to bardzo w Meksyku jest niebezpiecznie znajdzie się cała masa. Ja w Meksyku czułam się bardzo dobrze i nie czułam się zagrożona, ale… zdaję sobie sprawę, że w wielu miejscach w Meksyku może być dość niebezpiecznie. To kraj, gdzie gangi narkotykowe działają na dużą skalę i warto wcześniej rozeznać się w aktualnej sytuacji w regionie, do którego się wybieramy. Meksyk jest olbrzymim krajem i jeśli w danym momencie np. na północnym zachodzie sytuacja jest średnia nie oznacza to, że np. Jukatan też będzie niebezpieczny. Pamiętajmy także, że wiele z meksykańskich stanów jest naprawdę dużych i jeśli ktoś nam mówi, że w Chiapas czy Michoacan jest niebezpiecznie nie oznacza to, że nie powinniśmy jechać w żadne miejsce w tych regionach. Nie popadajmy w skrajności, ale słuchajmy miejscowych. Nie kuśmy też losu, chodząc po pustych uliczkach centrum Mexico City w nocy czy jadąc nocą drogą, która ma opinię mało bezpiecznej. Rzadkością nie są też kradzieże kieszonkowe, uważajmy więc również w zatłoczonych miejscach.
Warto mieć świadomość podstawowych zagrożeń i zapoznać się z ogólnymi zasadami bezpieczeństwa w krajach latynoskich, o których przeczytacie tu.
Internet/telefon
W części kawiarni, barów i knajp, a także np. na lotniskach i dworcach możemy liczyć na darmowy dostęp do wifi, ale i tak najlepiej zaopatrzyć się w miejscową kartę SIM. Ja miałam kartę firmy Movistar, gdzie za 150 MXN miałam 3,5 GB internetu + nielimitowane rozmowy, smsy i whatsapp (z miejscowymi najłatwiej komunikować się przez tę aplikację) – ważne miesiąc.
O czym pamiętać
- Standardem są gniazdka amerykańskie, weźmy więc ze sobą adapter.
- Jak to w całej Ameryce Łacińskiej znajomość hiszpańskiego otwiera serca miejscowych. W najbardziej turystycznych miejscach Jukatanu sporo osób zna chociaż podstawy angielskiego, ale i tam hiszpański będzie pomocny. Już znając podstawowe zwroty, na pewno będzie traktowani lepiej przez mieszkańców. Akcent meksykański nie tylko jest bardzo melodyjny, ale też stosunkowo prosty do zrozumienia. Warto jednak nauczyć się kilku typowych właśnie dla Meksyku słówek/wyrażeń, jak „camión” (autobus), „central” (dworzec), „Que onda?” (Jak leci?) itd.
Znajomość hiszpańskiego ułatwia też negocjacje. Bo mimo że Meksykanie są generalnie bardzo miłymi i pomocnymi ludźmi zdarza się, że turystom ceny nieco zawyżają (szczególnie na targach czy w sklepach z pamiątkami). Gdy widzą jednak, że mówimy po hiszpańsku i nie jesteśmy typowymi gringos, często zmieniają nastawienie. Sporo Meksykanów kocha też naszego papieża Jana Pawła II (El Papa!), nie zaszkodzi więc wspomnieć, że jest się z kraju JPII – nagle wszyscy stają się naszymi przyjaciółmi!
- Mimo że Meksyk, jak na latynoskie standardy, wydał mi się dość uporządkowanym i na pewno bardzo cywilizowanym krajem, to i tak to wciąż Ameryka Łacińska… i nie wszystko dzieje się tu na czas. Wrzućmy więc na luz i uznajmy, że jeśli coś nie zadzieje się teraz, to zadzieje się… ahorita (tj. teraz, już… czyli do końca nie wiadomo kiedy :))!
Jeśli wybieracie się do Meksyku, przeczytajcie też:
„Meksyk praktycznie” to znajduje się w Ameryce Północnej, nie Środkowej.
PolubieniePolubienie