W Ameryce Południowej pięknych plaż jest co niemiara. Podczas moich kilku pobytów na tym kontynencie odwiedziłam wiele plażowych rajów. A które z nich spodobały mi się najbardziej?

W Ameryce Południowej pięknych plaż jest co niemiara. Podczas moich kilku pobytów na tym kontynencie odwiedziłam wiele plażowych rajów. A które z nich spodobały mi się najbardziej?

Jaki jest główny plus Ekwadoru? Jest zdecydowanie mniejszy niż większość innych krajów Ameryki Południowej, a atrakcji ma co niemiara. Wulkany, wodospady, huśtawki na końcu świata czy żółwie na rajskich wyspach Galapagos to tylko część z nich. Stosunkowo nieduże odległości to duża zaleta tego kraju. W końcu nie bez powodu mówi się, że w Ekwadorze śniadanie możesz zjeść w dżungli (selva), obiad w górach (sierra), a kolację na tropikalnym wybrzeżu (costa).
Poniżej znajdziecie porcję informacji praktycznych dotyczących podróży po tym kraju.
Peruwiańczycy, jako bardzo dumny naród, uważają, że nie tylko mają najlepszą kuchnię świata, ale i najlepsze napoje. To, czy są takie dobre jest kwestią indywidualną, ale przyznać trzeba, że dość dużo tu ciekawych wynalazków, uważanych przez miejscowych za istne dobra narodowe.
Cuenca – kolonialne miasteczko, przez wielu uważane za najładniejsze w Ekwadorze i jeden z obowiązkowych punktów wizyty w tym kraju. Może i mam inne preferencje i chyba z natury nie lubię tego, co podoba się wszystkim, ale naprawdę miasto to ani trochę mnie nie zachwyciło. I jest co najmniej kilka powodów ku temu.
Kolumbia mnie zauroczyła. Przede wszystkim ludźmi – przemiłymi, zawsze chętnymi do pomocy. Ale nie tylko: zarówno tamtejsza przyroda, jak i miasteczka również mają w sobie wiele uroku. A że poznawanie Kolumbii zaczęłam od tropikalnych plaż Morza Karaibskiego, zakochałam się w tym miejscu dość szybko. Poniżej znajdziecie listę miejsc, które na wybrzeżu karaibskim naprawdę warto odwiedzić.
Podróże zwykle wypełnione są dobrymi momentami. Jeździmy, oglądamy, poznajemy inną kulturę, próbujemy rzeczy, których nigdy wcześniej nie próbowaliśmy, cieszymy się życiem, nie myśląc tym, że coś mogłoby nam się przytrafić. Bo faktycznie – zwykle się nie przytrafia. Ale niestety nie zawsze wszystko jest takie kolorowe i bywa, że jedna sytuacja niszczy cały wyjazd. Warto więc z potencjalnych zagrożeń zdawać sobie sprawę. I oczywiście się odpowiednio ubezpieczyć.
Czy wiecie, że w słynącej z kawy Kolumbii wcale nie tak łatwo o dobrą kawę? Większość miejscowych pije Nescafe czy kawy innych popularnych, mało wysublimowanych marek. Bo najlepsza kawa idzie na eksport. Możemy kupić ją oczywiście tu w supermarketach, ale u ulicznych sprzedawców czy w małych kawiarniach raczej jej nie znajdziemy. No chyba, że pojedziemy do regionu kawowego. Kolumbijska Zona Cafetera (zwana również Eje Cafetero) słynie nie tylko z kawy, ale i z przepięknej zielonej doliny z rosnącymi tu najwyższymi palmami na świecie.
Masz jasną karnację i niebieskie albo zielone oczy? Może jeszcze do tego jesteś blondynką? Będziesz w Ameryce Południowej podrywana. A może jednak masz bardziej latynoski typ urody? Nie szkodzi… i tak będziesz podrywana! Mniej albo bardziej, ale zaczepiana na pewno będziesz.
Jedną z zalet mojego wolontariatu była możliwość poznania tych mniej popularnych regionów Peru. Jako że pracowałam w organizacji zajmującej się młodzieżą afro-peruwiańską dość często bywałam w miejscach zamieszkanych przez ludność pochodzenia afrykańskiego. Bardzo duży odsetek ludności afro-peruwiańskiej mieszka w okolicach miejscowości Chincha i Cañete, położonych około 3-3,5 godziny na południe od Limy. I to tu doświadczyć afrykańskiego klimatu możemy w całej okazałości.
Chciałam pojechać na wolontariat. Chciałam mieć poczucie, że robię coś dobrego. Chciałam pomagać. A przy okazji chciałam też wrócić do Ameryki Południowej i znów tam trochę pomieszkać. Stwierdziłam zatem: jadę na wolontariat do jakiegoś latynoskiego kraju.
Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać… Ja bowiem nie zamierzałam za swoje „pomaganie” płacić. A szukając w Internecie wolontariatu, znajdziemy mnóstwo stron, gdzie za naszą chęć zrobienia czegoś dobrego musimy słono zapłacić. Nawet ok. 2000 dolarów miesięcznie! Tak, to nie żart… I wcale nie jest to opcja All Inclusive.