Bahia – ojczyzna capoeiry, samby, ogromnego karnawału i pięknych, egzotycznych plaż. O tym regionie Brazylii słyszy się różne rzeczy. Z jednej strony, że bardzo niebezpiecznie, że trzeba mieć oczy dookoła głowy. Z drugiej strony, że niesamowity klimat, ciekawe tradycje, pyszne jedzenie.
Autor: Paulina
Hiszpański peruwiański
W Peru niejednokrotnie okazuje się, że znajomość hiszpańskiego (a szczególnie castellano, czyli klasycznego hiszpańskiego z Hiszpanii) nie jest wystarczająca do zrozumienia kontekstu wypowiedzi. Jak w całej Ameryce Południowej używa się tu wielu latynoskich odpowiedników. I tak np. ordenador (komputer) to computadora, gafas (okulary) to lentes, conducir (prowadzić samochód) to manejar, a patatas (ziemniaki) to papas. Nie ma też formy vosotros/as (czyli „wy”). Do wszystkich, i do znajomych i do nieznajomych, zwracamy się per Ustedes (hiszp. Państwo), używając odmiany typowej dla 3. osoby liczby mnogiej.
Poza tym, jest oczywiście cała gama słówek typowych jedynie dla Peru, których nawet inni mieszkańcy tego kontynentu nie rozumieją, bądź wyrazów latynoskich, ale występujących tu w innym znaczeniu. Peruwiańczycy, zwłaszcza ci młodsi, używają też bardzo dużo slangu (zwanego jerga), niejednokrotnie tworząc zupełnie nowe słówka i wyrażenia. Słownik z wszystkimi tymi wyrazami byłby z całą pewnością bardzo obszerny. Poniżej spisałam jedynie te, które faktycznie są w częstym użyciu i które mogą ułatwić zrozumienie wielu wypowiedzi:
Parę prawd o Peruwiańczykach
Peruwiańczycy jak większość Latynosów – są chaotyczni, głośni, uśmiechnięci, pomocni i uwielbiają tańczyć. Mają jednak też ileś cech bądź to odróżniających ich od innych mieszkańców tego kontynentu, bądź to przejawiających się u nich w inny sposób. Z moich dotychczasowych obserwacji wynika, że:
- Peruwiańczycy są dumni
A nawet bardzo dumni ze swojego kraju. Przez większość czasu będą starać się Cię przekonać, że ich kraj jest najciekawszym krajem świata – bo mają wybrzeże, bo mają góry, bo mają dżunglę. I mimo że większość z nich zwiedziła znacznie mniejszą część Peru niż ja (znam wielu miejscowych, którzy nigdy nie byli w Machu Picchu), to i tak będą uparcie twierdzić, że ich kraj jest NAJ. A poza atrakcjami turystycznymi i krajobrazami, mają oczywiście najlepsze jedzenie. W przekonaniu Peruwiańczyków, nie ma bowiem nigdzie ciekawszej i bardziej różnorodnej kuchni.
O Couchsurfingu słów kilka
Couchsurfing – strona, która umożliwia znalezienie, praktycznie na całym świecie, osób, które nieodpłatnie chciałyby nas przyjąć na parę dni do swojego domu. Co z tego mają? Znajomych, a często i przyjaciół z najróżniejszych zakątków globu. Tylko tyle i aż tyle.
Gdy pierwszy raz jechałam na Couchsurfing byłam trochę zestrachana. Bałam się, a to, że host nas na ostatnią chwilę wystawi, a to, że nas okradną, a to sama nie wiem, co jeszcze. Nie może być bowiem normalnym ktoś, kto decyduje się bezinteresownie ugościć całkowicie obce osoby. Miałam więc już obczajone hostele w okolicy, gdybyśmy musiały na szybko uciekać. Oczywiście wszystko było w porządku i żadne „jakby co” nie miało miejsca. Ani wtedy, ani nigdy później.
Wspominki z Rio
Widziane ze szczytu Głowy Cukru (br. Pão de Açúcar) Rio de Janeiro jest bez wątpienia najpiękniejszym miastem na świecie – tak opisuje to miasto pewien popularny przewodnik. I tym razem wcale nie przesadza. Rio nie bez powodu określane jest Cidade Maravilhosa (Cudowne Miasto). Nie bez powodu też uważane jest za jedną z najważniejszych atrakcji Brazylii. W tym przypadku miliony turystów się nie mylą. Chociaż w Brazylii ciekawych miejsc jest co niemiara, drugiego takiego miasta nie znajdziemy. Ani w tym kraju, ani w żadnym innym.
Wigilijnie w Piuradise
Czekoladowe święta w Peru
Wśród peruwiańskich tradycji bożonarodzeniowych szczególne miejsce zajmuje chocolatada. Tutaj na świątecznej kolacji nie może zabraknąć gorącej czekolady. Czemu? Nikt nie jest w stanie mi dokładnie tego wyjaśnić, ale podobno to takie wyzwanie pić gorącą czekoladę w upale (w Peru właśnie zaczyna się kalendarzowe lato). Poza tym na wigilijnym stole musi być indyk i ciasto zwane panetón.
Piosenki motywujące do podróży
Poniżej przedstawiam mój zestaw piosenek (oczywiście w większości latynoskich ;)), które najbardziej nastrajają mnie do podróży :).
- Calle 13- Latinoamerica
Ta piosenka według mnie może śmiało uchodzić za hymn Ameryki Łacińskiej. Calle 13, czyli hip-hopowy zespół z Portoryko pięknymi słowami opowiada o moim ulubionym kontynencie. Dodatkowy plus za latynoskie pejzaże z teledysku.
Bezpieczeństwo w latynoskich podróżach
Jadę nocnym autobusem z São Paulo do Florianopolis, surferskiego raju do południu Brazylii. Rano zauważam, że w torbie, którą trzymałam pod nogami nie ma portfela. Co prawda najcenniejsze rzeczy miałam schowane gdzie indziej, a w portfelu były tylko polskie dokumenty i jakieś drobniaki, ale i tak konieczność wyrabiania wszystkiego na nowo to nic przyjemnego. Idę do kierowcy i robię aferę. Zatrzymujemy autobus na poboczu i kierowca informuje pasażerów, że prawdopodobnie jest wśród nas złodziej. I właśnie w tym momencie siedzący przede mną pasażerowie „jakimś cudem” znajdują mój portfel na podłodze, krzycząc: „Oo! Tu coś leży!”. Okazuje się też, że nie byłam jedyną osobą, której coś zginęło, ale w trakcie śledztwa wszystkie inne zguby również zostają cudownie odnalezione… na podłodze przy tych samych pasażerach, którzy odnaleźli mój portfel. W związku z tym, że ostatecznie nic nikomu nie zdołano ukraść, autobusowe śledztwo zostaje umorzone, a my wraz ze współpasażerami-złodziejami kontynuujemy podróż.
Historia pewnego napadu
Był taki dzień, kiedy zwątpiłam w moją ukochaną Amerykę Południową. Historia ta przydarzyła mi się 3,5 roku temu, gdy byłam na wymianie w São Paulo, w Brazylii. Wszystko opisałam wtedy na moim poprzednim blogu. Poniżej znajdziecie napisany od razu po tym wydarzeniu wpis (żeby było wciąż tak samo emocjonująco i w zgodzie z tym, co wtedy czułam, wrzucam go bez poprawek):

