Iquitos – największe miasto peruwiańskiej części Amazonii i jednocześnie największe miasto na świecie pozbawione drogi dojazdowej. Można dostać się tu jedynie statkiem albo samolotem. Podobno słynie jako miasto rozbójników. I miasto turystów. To tu przylatują podróżnicy, którzy chcą móc potem powiedzieć, że widzieli prawdziwą Amazonię.
Autor: Paulina
Szukając śpiewających ryb w Ukajali
W Amazonii nic nie jest proste i nic nie może dziać się zbyt szybko. Nas amazońskie opóźnienia dopadły jeszcze w Limie. Naszym pierwszym celem miała być położona w Amazonii Pucallpa, skąd planowaliśmy udać się w kilkudniowy rejs rzeką Ukajali (przechodzącą następnie w Amazonkę) do Iquitos. Na dworcu okazało się jednak, że wyjechać nie możemy, bo na drodze zaczynał się akurat strajk górników… Wyjazd musieliśmy więc przełożyć na kolejny dzień, licząc na to, że sytuacja się unormuje. I… w końcu udało się! Z dobowym opóźnieniem wyruszyliśmy w dłuuugą podróż do Amazonii (planowany czas przejazdu: 18 godzin).
Co zwiedzać w Boliwii?
Podróżowanie po Boliwii może być wyzwaniem (czytaj tu). Podczas pierwszej podróży po Boliwii denerwowałam się, krzyczałam i jednocześnie… nie mogłam uwierzyć w piękno krajobrazów, które widzę. Chyba żaden inny kraj nie urzekł mnie tak bardzo. Mamy tu bowiem wszystkie „naj” tego świata – najwyżej położone miasta i jeziora, największe solnisko i najbardziej kolorowe jeziora. W Boliwii ciężko trafić na brzydkie czy nudne miejsca. Sprawdźcie poniżej, co warto zwiedzić w tym kraju.
Boliwijskie perypetie
Przypadek 1.
Przekraczamy granicę w brazylijskiej Corumbie i spieszymy się w kierunku słynnego „pociągu śmierci” (śmierci, bo podobno kiedyś służył do transportu ofiar żółtej febry), którym planowałyśmy ruszyć na podbój Boliwii. Według naszych wcześniejszych ustaleń pociąg miał odjechać za godzinę. Pan taksówkarz, który miał nas dowieźć z granicy na dworzec przekonał nas jednak, że nasze informacje są nieaktualne i pociąg już
dawno odjechał, a nam pozostaje udanie się w dalszą drogę autobusem. Zamiast pociągu było zatem długie czekanie na bardzo klimatycznym dworcu autobusowym, by następnie udać się w kilkugodzinną podróż, przerywaną przez krzyki sprzedawców wchodzących do pojazdu na każdym z postojów.
O czym pamiętać w przedwyjazdowej gorączce
Każdy dłuższy, a właściwie to każdy dalszy wyjazd, wymaga przygotowań. Bez względu na to, czy jedziemy w roczną podróż dookoła świata, czy na miesięczną wyprawę, czy to na wymianę do egzotycznego kraju – są takie rzeczy, o których zawsze powinniśmy pamiętać.
Założenie jest takie: mamy już bilety i wiemy, kiedy i (mniej więcej) gdzie się wybieramy. Co dalej? Poniżej przedstawiam moją listę spraw do załatwienia:
Czytaj dalej
Z miłości do Tatr
Nie wiem dokładnie, skąd to się wzięło, jak i dlaczego. Jeszcze niedawno nie lubiłam gór i totalnie nie rozumiałam, jak ludzie mogą dobrowolnie się tak potwornie męczyć, tylko po to, żeby wejść na jakąś górę. Bo niby po co to komu? Moje wczesne wspomnienia z górami to przede wszystkim ogromne zmęczenie podczas jakiś nielicznych szkolnych wycieczek, gdzie musieliśmy pędzić wtedy, gdy ja chciałam odpocząć i zatrzymywaliśmy się, gdy chciałam iść. Nie potrafię przypomnieć sobie żadnych widoków, żadnych pozytywnych odczuć. Tylko zadyszka, złość i chęć jak najszybszego powrotu.
W autobusie w dzień targowy takie słyszy się rozmowy
W autobusie miejskim w Peru, właściwie w jakikolwiek dzień, nudzić się nie będziesz. Gdy autobusowy pomocnik-krzykacz potwierdzi Ci w końcu, że dany autobus jedzie do miejsca, do którego chcesz dojechać i gdy do autobusu już wsiądziesz (o tutejszych rozkładach, a raczej ich braku więcej tu), atrakcji nie zabraknie.
Po pierwsze, czekają różnorodne występy artystyczne:
Jedyna gringa w mieście, czyli Andy vol. 1 (Ayacucho i Huancayo)
Szlakiem Gringo przez Peru
Są w Peru takie miejsca, które odwiedza praktycznie każdy gringo przybywający do tego kraju. Trasa wiodąca przez te „atrakcje” jest nawet nazywana „Gringo Trail” (który to obejmuje też kilka innych krajów kontynentu). Szlak Gringo też przebyłam podczas swojego pierwszego pobytu w Peru. Jak to bywa z takimi „szlakami”, obejmuje on miejsca, gdzie na pewno nie będziemy jedynymi turystami, ale które nie bez powodu cieszą się dużą popularnością:
Nie jedźcie do Ameryki Południowej…*
1. …bo pękną Wam bębenki w uszach.
Bez ustanku będzie otaczać Was chaos, harmider, hałas, a właściwie wszystko to do potęgi entej. Latynosi uwielbiają się drzeć, wzajemnie przekrzykiwać, trąbić na wszystkich dookoła. Słowo „cicho” chyba w ich słowniku nie istnieje (choć dałabym sobie rękę uciąć, że kiedyś takie hiszpańskie słówko poznawałam), a podróżowanie bez słuchawek i własnej muzyki to doświadczenie tylko dla najodważniejszych.

